Ginekologowy zawód


Do tej pory w mojej miejscowości chodziłam do jednego z lepszych ginekologów w mieście. Byłam nim zafascynowana, gabinet wyposażony luksusowo, we wszystkie najnowocześniejsze sprzęty. Człowiek o wybitnej kulturze. W gabinecie podczas badania każda kobieta dostawała jednorazowe kapcie oraz spódniczkę. Wizyta prywatna kosztuje 150 zł. Nie dużo i nie mało. Powiedziałabym, że jak na prywatny gabinet przeciętnie. Mój mąż zawsze mnie pytał dlaczego jestem taka radosna, jak od niego wychodzę :) A on po prostu sprawiał, że badanie, które z reguły jest dość krępujące wcale takie nie było. To on skierował mnie do Poznania, do Poradni Niepłodności, z której trafiłam do prywatnego gabinetu mojej poprzedniej poznaniowej lekarki.

Pierwsza lampka alarmowa zapaliła mi się, gdy trafiłam do niego w styczniu z drobną infekcją. Nie chciałam jechać specjalnie z czymś błahym do Poznania, więc udałam się do niego. Przy okazji pokazałam mu moją teczkę z dotychczasowym przebiegiem leczenia. I wtedy odczułam jakieś dziwne zachowanie. Nie wiem, czy doktor był urazony, że leczyłam się u kogoś innego... Ale on sam mnie tak skierował, Odczułam, że chciał mnie zbyć. Do tej pory poświęcał każdej pacjentce bardzo dużo czasu, a teraz czułam jakby chciał mnie szybko "załatwić" i żebym spadała.

Ale pomyślałam, ze może miał gorszy dzień. Każdy z nas może mieć. Rozumiem.

No ale tak się złożyło, że ta dziewczyna, która poleciła mi naprotechnologa też chodziła do tego samego lekarza w mojej miejscowości i stanęła przed wyborem lekarza, który będzie prowadził jej ciążę. Poszła więc, kierowana swoją dobra opinią, do tego własnie lekarza. 
I po wizycie miała dokładnie takie same odczucia jak ja. Mało tego! Powiedziała mu, że korzysta z usług naprotechnologa, ze względu na wcześniejsze poronienie jest obstawiona lekami, zastrzykami przeciwzakrzepowymi i różnymi innymi suplementami i że chce te leki brać. A on jej powiedział, że ma wszytsko odstawić i przyjść za tydzień i zobaczą czy ciąża się utrzyma czy nie, bo to ciąża ryzyka no i nie wiadomo co z nią będzie. Kiedy zobaczył, że ta lekarka jest internistą zapytał jeszcze od kiedy to interniści z Poznania zajmują się ciążami. 
Gdyby to trafiło na mnie odpowiedziałabym mu, że od tego czasu, kiedy ginekolodzy sobie z nimi nie radzą. 
Powiem szczerze, że nie wiem co zrobię w podobnej sytuacji. Nie wiem czy będę korzystać z jego usług. Ta dziewczyna zrezygnowała i wcale jej się nie dziwię. 

Komentarze

  1. Przykre to,co opisujesz. Coraz rzadziej zdarza się natrafić na lekarza z powołania, który jako priorytet stawia dobro pacjenta a nie kasę czy jakieś własne ambicje.
    Trzymam kciuki za Twoją koleżankę, Mam nadzieję, że nie posłuchała tego buca;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba większość lekarzy nie lubi jak chodzi się do nich po wizytach u innych lekarzy... ja ostatnio miałam takie same oduczucia jak poszłam zrobić badania u mnie w szpitalu w poradni ginekologicznej... mimo, że u tego lekarza leczylam się wcześniej prywatnie, to potraktował mnie strasznie. Myślałam, że wyjdę z płaczem.
    Drugi na którego trafiłam przy okazji odbioru badań był miły i żartował ze mną. Jakoś nie przeszkadzało mu to, że potrzebuję zrobić badania do innej kliniki. Po co mam robić to tam i płacić za to nie małe pieniądze, których nie mam, skoro mogę zrobić w własnym szpitalu... na kolejną wizytę po odbiór reszty badań też pójdę do tego lekarza 😆

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Paradise, ja to poniekąd rozumiem, ale ten lekarz sam wysłał nas do Poznania bo powiedział, że on nie jest nam w stanie pomóc. Więc nie rozumiem tego podejścia u niego.

      Usuń

Prześlij komentarz

Będzie mi miło, gdy zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.