Niepłodność schowana na dnie szuflady..
![Obraz](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnaKBMYR2NvLSVfa97v3vFb9dxcxE1w8cNLOJ4HV353v7SmQ1r20G4-htIULvwK77soTnzALmu_l7U-oWvLPMU4s-AidECuH0wnLeMDq9WeUxtFyk-iDTT4oSCk55Br6mKS1neJGENkC4/s320/201675_spiacy_kot_szuflada_ksiazki.jpg)
Kiedy prawie 4 lata temu zdecydowaliśmy, że to jest odpowiedni czas na to, żeby mieć dziecko byliśmy beztroscy. Byliśmy małżeństwem niecały rok po ślubie i naszym największym problemem wtedy było to, co będziemy robić w weekend, lub inne bardzo przyziemne, nieznaczące sprawy. Około pół roku po zapadnięciu decyzji poszłam do ginekologa na kontrolną cytologię, nadmieniając mu, że staramy się i na razie średnio nam idzie. Przez około pół roku lekarz próbował nam pomóc sposobami, które były mu znane. Miałam wówczas robione HSG i pamiętam, że wstrząsnęło mną jak zobaczyłam na wypisie ze szpitala w rozpoznaniu "Niepłodność pierwotna". Wtedy za dużo nie wiedziałam co to znaczy, w zasadzie nie widziałam różnicy między byciem bezpłodnym, a niepłodnym. Wówczas się zaczęło poszukiwanie informacji w Internecie. Dostaliśmy skierowanie do poradni leczenia niepłodności w Poznaniu i rozpoczęliśmy bardzo trudną drogę. Wydawało mi się, że dobrze znosimy tę chorobę. Wydawało mi się, że m