Jaki był 2017? Dziewczyna czy chłopiec?
Jutro kończy się rok. Zwykle nie robię podsumowań, planów na kolejny. Może miniony rok nie był jakiś wybitny, w zasadzie to ewidentnie dał nam w kość. Ostatecznie jednak przyniósł dobre wieści i nareszcie poczucie, że wygrywamy walkę, która momentami wydawała się być już przegrana. Dlaczego dał nam w dupę? Bo zaczął się wiadomością, że jedyne co nam może pomóc to in vitro, bo teoretycznie wszystkie pozostałe drogi medyczne zostały wyczerpane. Bo musieliśmy podjąć decyzje, czy iść drogą naprotechnologii- nie było to łatwe, bo po drodze pojawiało się milion pińcset jakichś dziwnych metod, na które nas ktoś namawiał- żadna nie podziałała. Bo okazało się, że to tanie też nie było. Bo dało nadzieję, która z każdym miesiącem się oddalała. Bo dookoła rodziło się dużo dzieci. Bo nikt już nie zadawał pytań, kiedy my. Wszyscy sobie chyba zdali sprawę, że my chyba nigdy. Bo zdecydowaliśmy się na remont starej chaty, który sprawił, że o mały włos nie powiedzieliśmy sobie "na razie...