Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2016

Ha!

Można się czasem pozytywnie dać zaskoczyć :) Zadzwoniła dziś moja pani doktor, że zwolniło się miejsce na zabieg i to będzie już 4 września. W poniedziałek. W TEN poniedziałek. przez głowę przegalopowało mi milion myśli: "Ale jak to?! TEN PONIEDZIAŁEK?! Jak ja zdążę się psychicznie przygotować, kiedy ja zdążę zaliczyć lament świętokrzyski u mojego męża, jak to ja srasznie boję się szpitali?!" Głupol ze mnie, wiem. No ale suma summarum i tak jednak czekamy aż zwolni się kolejne, ponieważ niestety czekam na drugą dawkę szczepionki :(  Wy też byłyście szczepione przeciw żółtaczce w czasach nastoletnich? Ja byłam, w 2001 roku. Zrobiłam sobie test przeciwciał i niestety wyszło że moja odporność wynosi 0,00 więc muszę dostać pełną dawkę. Muszę dostać przynajmniej dwie, żeby móc mieć bez żadnego zagrożenia zakażeniem żółtaczką przejść zabieg. Ale niespodziewany zwrot akcji mnie zaskoczył, nie powiem :) I miło mi się zrobiło, bo pani doktor dała mi do zrozumienia, że m

Plan działania

Dziś dzwoniłam do mojej lekarki obgadać sprawę. Myślałam, że może umówimy się na tę laparoskopię, ale okazuje się, że będę musiała poczekać. Chodzę do mojej pani doktor prywatnie, ale ona mi zrobi zabieg u siebie na oddziale na NFZ. No ale... kolejki. Tak więc ustaliłyśmy plan na kolejną inseminację w tym cyklu. To będzie już czwarta... Nasze szanse z zabiegu na zabieg maleją :( Mówi się, że 6 prób daje szansę. Kolejne próby są już raczej bezcelowe. Ostatnio spotkałam na oddziale dziewczynę, która miała 10 inseminację. 10 to strasznie dużo :( Nie wiem co z nami dalej będzie :(

Niepłodność to choroba

Ale ja nie mówię o mojej niepłodności. Czy to dlatego, że się wstydzę? Nie, absolutnie. Nie uważam jednak, że to jest problem, o którym można rozmawiać z obojętnie kim. O naszej chorobie wie naprawdę niewiele osób. Wśród osób, które nie wiedzą znajduje się też moja teściowa. Cokolwiek złego by o niej powiedzieć, to nie mogę narzekać, że męczy nas gadaniem o dziecku, bo naprawdę tego nie robi. Nie sądzę, żeby się domyślała, a nawet jeśli, to pozostaje o tyle taktowna, że o to nie pyta. Nie mówię o mojej chorobie, bo wiem, że każdy ma swoje problemy i swój tak zwany krzyż do dźwigania. Dla mnie moja przypadłość jest najważniejsza, a dla kogoś może się wydawać czymś błahym. I ja to doskonale rozumiem . Inna sprawa, że wbrew pozorom ja jestem dość skryta i gdy mnie coś męczy i gnębi rozmawiam o tym z niewieloma osobami. Był taki moment, że kłębiło się we mnie mnóstwo myśli, które goniły po mojej głowie szybciej niż Usain Bolt na 100 metrów na olimpiadzie, miałam mnóstwo wątpliwości, s

Miss you already

Jedna z moich bardzo niewielu przyjaciółek mieszka bardzo daleko. Ostatnio poleciła mi film. Powiedziała, że muszę go obejrzeć i że jest o przyjaźni. Tytuł "Miss you already" (po polsku- "Już za Tobą tęsknię") trochę mnie zmylił, bo myślałam, że to właśnie o przyjaźni na odległość. N. zapomniała mi powiedzieć, że muszę mieć w zapasie tonę chusteczek.  Film jest piękny, wzruszający, poruszający. Dający do myślenia. Po obejrzeniu świat wartości staje przed oczami. I zahacza również o problem niepłodności oraz jego cienie i blaski. Obejrzyjcie. Tylko ja Cię uprzedzam- opakowanie chusteczek w zasięgu ręki.  Pomimo, że niepłodność jest chorobą, to tak naprawdę życie jest wartością. I mimo, że ta choroba wymaga czekania, cierpliwości, poświęcenia nerwów, łez i niekiedy nawet małżeństw, to warto żyć pełnią życia.  Ja staram się nie pozwolić niepłodności zdeterminować mojego życia. Tobie też tego życzę :*

Grrrrr!!

Matko i córko! Ten człowiek jest odpowiedzialny za służbę zdrowia?!? Mowa o Konstantym Radziwille. Twierdzi on, że niepłodność to skutek problemów emocjonalnych. Możecie sobie poczytać wypowiedź tego debila. Przepraszam, za wyrażenie, ale pan nie powinien się obrazić, według niego mam problemy emocjonalne, to mi wolno. http://trybuna.eu/radziwill-nieplodnosc-to-skutek-problemow-emocjonalnych/