Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2018

Z pamiętnika mamy

Obraz
Kochana córeczko, Dokładnie rok temu wracaliśmy z wizyty u nowej pani doktor. Ta pani zaszczepiła w nas nową nadzieję na to, że spełni się nasze największe marzenie. Nie sądziliśmy, że już wkrótce dowiemy się, że to Ty zamieszkałaś w moim brzuszku. Twój tata ostatnio przyznał mi się, że czuł na sobie ogromną presję i kamień spadł mu z serca. Wiedziałam, że jest mu ciężko, ale nie dał po sobie poznać, że aż tak się mocno przejmował. Teraz patrzę w lustro i uwierzyć nie mogę, że tam- w tym brzuszku jesteś Ty i Twoje serduszko bije zaraz pod moim. Cieszymy się ogromnie i mimo, że wszyscy straszą, że teraz zobaczymy i że się skończy coś- my jesteśmy spokojni. Logiczne przecież, że coś się skończy, ale przecież razem z Twoim Tatą świadomie się na to zdecydowaliśmy. Skończy się okres, w którym z Twoim Tatą byliśmy sami. Mogliśmy spać do południa (mamy nadzieję, że odziedziczysz po nas to zamiłowanie ;-) ), imprezować do rana, albo nie planować nic do przodu. Nie było nam mocno źle, bo

Mutacja genu MTHFR- nowe stanowisko

Obraz
Wspominałam Wam, że lecząc się u naprotechnolog zaleciła mi badanie w kierunku mutacji genu MTHFR. Wynik badania zbiegł się z moim zajściem w ciążę i pokazał, że mam mutację MTHFR A1298C. O mutacji MTHFR: Mutacja A1298C genu MTHFR zwiększa krzepliwość krwi i jest przyczyną chorób sercowo-naczyniowych. Taką chorobą może być zakrzepica, polegająca na tworzeniu się skrzeplin w żyłach i tętnicach chorej osoby. Skrzeplina, mająca zwykle postać zbitki krwinek, przylega do ściany naczynia i zamyka je, przez co krew nie może już swobodnie w nim krążyć. Sama obecność skrzepu nie stanowi jeszcze aż takiego zagrożenia, choć może wywoływać dolegliwości w postaci bólu, zaczerwienienia i obrzęku kończyny. Gorzej, gdy oderwie się on od ściany naczynia. Wtedy z nogi, gdzie najczęściej ma swój początek, wędruje wyżej, do serca i płuc. Tam może zatkać tętnice płucną i doprowadzić do zatoru. Aby rozrzedzić krew i spowolnić zbyt szybkie krzepnięcie pacjentom z zakrzepicą podaje się heparynę drob

Wizyta położnej i wizyta u lekarza

Obraz
W zeszłym tygodniu odwiedziła mnie w domu położna. Będzie mnie teraz odwiedzać tak mniej więcej raz na 2 tygodnie. Pierwsza wizyta to była raczej formalność- pani wypełniła formularz moimi danymi, obejrzała wyniki najnowszych badań i uzupełniła swoją dokumentację. Porozmawiałyśmy trochę o diecie- o zdrowym odżywianiu, o jedzeniu warzyw i owoców- szczególnie tych zielonych i o naszej niepłodnościowej historii. Pani okazała się bardzo miłą, empatyczną i zwyczajnie normalną kobietą, z którą na spokojnie można o wszystkim porozmawiać. Jedyne czym mi "podpadła" to rozmową na temat wyboru szpitala, w którym będę rodzić. Była zawiedziona tym, że nie chcę rodzić w miejscowym szpitalu i mocno starała się mnie przekonać do zmiany decyzji. Ale ja byłam nieugięta i decyzję już mamy podjętą, co ostatecznie chyba zrozumiała. Ale jestem spokojna po tej wizycie. Tym bardziej, że wiem od koleżanki, która w zeszłym tygodniu rodziła i była pod jej opieką, że można w dniu porodu naprawdę na n

Co nowego u nas?

Jestem w 29. tygodniu ciąży i... nie mogę w to uwierzyć :) Przed nami jeszcze ok 10 tygodni i już niedługo nasza długo oczekiwana córeczka będzie z nami. Dziś przyjechało do nas łóżeczko i nie mogliśmy oprzeć się pokusie, żeby je skręcić. Teraz, kiedy stoi już w naszej sypialni, coraz bardziej do mnie dociera, że to już naprawdę niedługo. Wyprawkę ubraniową mam już skompletowaną i dzięki temu jestem już spokojna. Jestem przekonana, że ubrań mam zdecydowanie za dużo, ale część dostałam, więc trochę się nazbierało. W któryś dzień może się zbiorę i porobię zdjęcia, teraz mam to zapakowane w kartony, żeby się nie kurzyło. No właśnie.. kartony. Musimy kupić młodej jakiś mebel, pewnie na razie komodę, bo nie mam gdzie tych ubrań włożyć, dlatego stoją w kartonie. W najbliższym czasie musimy to ogarnąć. Przede mną teraz skompletowanie wyprawki związanej z pielęgnacją. Chcę postawić na kosmetyki z Dermy, są w pełni naturalne, mają dobre opinie i są bezzapachowe. Pieluszki kupię pewnie na po

I po świętach :)

To były pierwsze od siedmiu lat święta Wielkanocne, które spędziliśmy w domu. Do tej pory wyjeżdżaliśmy i spędzaliśmy je w Zakopanem, w chacie u naszych zaprzyjaźnionych górali, do których od lat jeździmy nie tylko na święta, ale również na ferie, lub letnie wypady. Niestety, tradycje w naszych domach zanikają. Do dziś pamiętam, kiedy babcia w Wielki Piątek przychodziła o świcie z gałązkami i symbolicznie uderzała nimi po nogach mówiąc:"Boże rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami". Zajączka szukaliśmy w ogrodzie, a w Lany Poniedziałek woda lała się po ścianach. Te tradycje do tej pory można zaobserwować u górali, którzy do Świąt przywiązują bardzo dużą uwagę. Do święconki jeździmy wozem zaprzężonym w konie (wsiadam do niego tylko dlatego, że cała ich rodzina jedzie z nami i głupio mi odmówić. Moje sumienie i serce wtedy krwawi, ze względu na konie). W niedzielę siadamy wszyscy razem do śniadania, dzieląc się jajkiem i chrzanem. W międzyczasie aktywnie spędzamy czas spaceruj