Wizyta u naprotechnologa

Byłam dziś u lekarza- naprotechnologa i słuchajcie...oniemiałam.

Kopara mi opadła, a oczy miałam chyba jak 5 zł..

Do tej pory tak jak już wspomniałam w którymś w wpisów, kojarzyło mi się że naprotechnologia= kalendarzyk, wszystko po bożemu i te sprawy. Nic bardziej mylnego...

Opowiem Wam od początku. Zajechaliśmy na godzinę 13.00 do Poznania. Przyjęła nas przemiła pani doktor, nieco ekscentryczna, ale nie przeszkadzało to w ogólnym odbiorze. Najpierw poprosiła, byśmy powiedzieli o wszytskim co nam się do tej pory w życiu (przede wszystkim) zdrowotnym wydarzyło. Zrobiła baaaardzo obszerny wywiad. Bardzo. Pytała o wszystko. Następnie poprosiłą nas o wyniki i przekładając kolejno robiłą notatki. Gdy przejrzała moje wyniki już wiedziała co powoduje nasza niepłodność z mojej strony. Po zapoznaniu się z męża wynikami- doskonale wiedziała co leży po jego stronie. Powiedziała, że dziwi się że do tej pory nikt nie zlecił nam szczegółowych badań. Jeśli się nie wyleczymy nie mielibyśmy najmniejszych szans na zajście w ciążę, przez in vitro lub innymi sposobami. Później zbadała męża- obejrzała go wzdłuż i wszerz. Nawet jajka mu obejrzała, śmiechu było co niemiara :) Później zbadała mnie, zrobiła USG i pochwaliła moje endometrium- chociaż jakiś plus. Naprawdę miałam poczucie, że gdzieś ten brakujący dla mnie element układanki się odnajduje. Wreszcie ktoś chce nas leczyć, a nie przyklejać plaster.

Zapisała nam leki. Mnóstwo leków... Dla mnie zapisała 3 recepty (na jednej się nie zmieściło). Dla męża dwie.

Moja sterta leków, które mam brać codziennie:


 A to zestaw męża:

\



Kolejną wizytę mamy zaplanowaną w połowie kwietnia. 

Jako ciekawostkę, która totalnie mnie zaskoczyła, powiem Wam, że gdy pani doktor dowiedziała się, że pracuję w przedszkolu powiedziała mi, że z badań wynika, że najwięcej kobiet, które cierpią na niepłodność pracuje jako nauczycielka. 70%! Byłam w szoku. Jeśli chodzi na mężczyzn 50% to informatycy, 30% kierowcy.

Powiem Wam, ze było to mocno emocjonujący dzień. Jestem mocno ciekawa, czy zmieni nasze życie. Pani doktor powiedziała, że szacuje że w ciągu 3 miesięcy powinien być efekt.

Komentarze

  1. Niezły stosik, jak na jedną wizytę. Ile się człowiek musi namęczyć... Nawet pies wygląda na przytłoczonego;) Trzymam kciuki, żeby wysiłki zaprocentowały szybciej niż się spodziewacie!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, modelka ewidentnie poczuła się przytłoczona ;) Ja milion razy bardziej, bo nienawidzę łykać leków i jak tylko moja mama zobaczyła tę pełną siateczkę to roześmiała się w głos bo wiedziała co będzie grane :) Od małego chowałam tabletki, wciskając je w łóżko albo w ziemię od kwiatków :) No ale tu dla dobra sprawy się poświęcę :)

      Usuń
    2. Jakbyś o mnie pisała;) Ale ten typ leków to całkiem co innego. Mimo moich wrodzonych oporów "te" leki łykałam bardzo sumiennie:) Dasz radę!

      Usuń
  2. Jestem ciekawa, co z tego wyjdzie.

    Tyle leków? Przecież większość wyników miałaś idealnych. To co by musiał brać ktoś ze słabymi wynikami?
    Widzę Bromergon na prolaktynę, a na co reszta?
    Jaka jest przyczyna po Twojej stronie?

    Trzymam kciuki za efekty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Sama byłam zaskoczona. Niestety, wymaz wyszedł kiepsko, mój i męża. Okazało się że mąż w nasieniu ma dużo beztlenowców, które wprowadzone w moją macicę powodują bardzo kiepskie środowisko. Jesteśmy obstawieniu lekami między innymi na to- ja mam chyba 3, mąż też. Bromergon na prolaktynę, bo miałam podwyższoną. Mam też jakiś lek na cukier, kwas foliowy, coś na ogólną regulację gospodarki hormonalnej, encorton, duphaston na drugą fazę cyklu, globulki. Od razu mi zaznaczyła, że mój wynik homocysteiny też nie jest najlepszy i że jak uda się zajść w ciążę to od razu dostanę zastrzyki przeciwzakrzepowe, bo homocysteina powoduje poronienia. Mąż ma na pewno też kwas foliowy, cynk, dwa antybiotyki na te beztlenowce, jakiś fluconazol na infekcje, witaminę D, witaminę C, jakiś probiotyk. Do wykonania ma też zdjęcie panoramiczne zębów, bo zapomniałam dodać, że w zęby nam pani też zajrzała :)

      Usuń
    2. Generalnie moje przyczyny to:
      - cukier (za niski)
      - homocysteina
      - prolaktyna
      - grzyby i bakterie w macicy (na szczęście bez chlamydii)
      - praca

      Usuń
  3. No to rzeczywiście jesteście obstawieni lekami :) tylko czekać na efekty. Na zbicie homocysteiny polecam b-complex, najlepiej z metylowanych form wit B. Zresztą Tangerina o tym pisała i Paradise, więc na pewno wiesz ;)
    Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana a jaki miałaś poziom homocysteiny?
      Bo lekarze ignorują takie wyniki badań a widać są one jednak istotne. Ja mam 11 a norma do 13,w.
      A ty ile masz?i napisz jakie leki kazała Ci brać 😃
      Bo na zdjęciu nie widać co to 😅😅

      Usuń
    2. Miało być do 13,9 😄

      Usuń
    3. W moim laboratorium norma to <12, ja mam 10.12. Już Ci piszę jakie mam leki:
      - Duphasto- wiadomo
      - LaciBios Femina
      - Metformax
      - Bromergon
      - Miovarian
      - Encorton
      - kwas foliowy
      - Magne B6
      - Metronidazol
      - Pimafucin.

      No, trochę tego jest.

      Usuń
    4. Czyli wychodzi na to że mój wynik homocysteiny też nie jest dobry?

      Usuń
    5. Mimo, że wpisuje się w norme to lekarka stwierdziła, że przy staraniu się ten wynik jest za wysoki.

      Usuń
    6. Homo trzeba zbić do ok 6😉Ja mam 9 i to za wysoki!

      Usuń
    7. Masz jakieś sprawdzone sposoby na zbicie homocysteiny?

      Usuń

Prześlij komentarz

Będzie mi miło, gdy zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.