Nasza droga.

Po około roku starań udałam się do mojego ginekologa. Muszę tu koniecznie zaznaczyć, że jest to człowiek, który jest dla mnie specjalistą przez duże S i profesjonalistą, przez duże P. Mam do niego duże zaufanie i okazał mi dużo empatii.
Zaczęliśmy od podstawowych badań- wszystkie badania, które można zrobić z krwi i moczu. Wyniki- jak najbrdziej każdy w normie. Nie było żadnego, który był zbliżony chociaż do niewłaściwego.
Kolejny krok- monitorowanie owulacji. Cykle mam regularne 26-28 dniowe. Owulacja zarówno z lewego jak i prawego jajnika przebiega bez zakłóceń- pęcherzyki pękają.
Postanawiamy z lekarzem, że czas wykonać HSG- badanie drożności jajoodów (opiszę jego przebieg osobno). Jajowody drożne.
W międzyczasie mąż wykonał badanie nasienia. Wyniki Nie były oszałamiające- nieco obniżony ruch postępowy- reszta w normie. To było w lutym, w czerwcu była powtórka z rozrywki i te wyniki już wszystkie były w normie.
Po HSG dostałam skierowanie do poradni niepłodności na NFZ. Dzwoniłam w kwietniu, a termin dostałam na.......sierpień. W tym czasie postanowiliśmy po prostu próbować.
Gdy już nadszedł termin mojej wizyty w poradni w ręce miałam wszytskie potrzebne wyniki i badania, więc z lekarką ustaliłyśmy, że zrobię sobie jeszcze posiew i badanie na chlamydię i jedziemy z inseminacją. Oczywiście nie poszło wszystko gładko, ponieważ kolejny termin wizyty przypadał na koniec pazdziernika a w międzyczasie doszło do zmiany władzy, która uznała, że trzeba zakończyć program finansowania programu rządowego, bo jest to dla nich zupełnie niepotrzebne. Dodatkowo wchodziła nowa ustawa i moja klinika musiała czekac na jakieś papiery, więc moja inseminacja musiała zostać odroczona. No i oczywiście do końca roku już nie było miejsc w kalendarzu.
W styczniu doszło do pierwszej IUI- inseminacji domacicznej, niestety bezsutecznej.

Obecnie zastanawiamy się co dalej....

Komentarze