Szła teściowa...


O mojej teściowej i naszych relacjach mogłabym spokojnie napisać książkę. Składającą się z trzech tomów.  Jestem z moim mężem już ponad 8 lat, z czego niemal 5 po ślubie. Nasze relacje przechodziły różne stadia. Ja jestem wychowana tak, że z góry zakładam, że ludzie są dobrze i nie zrobią mi krzywdy i że spokojnie można zaufać. No niestety w relacji z moją teściową przeżyłam mocne rozczarowanie. Oj ile łez wylanych, ile nerwów zjedzonych, ile niepotrzebnej złości. Długo mi zajęło, żeby zrozumieć, że ona taka po prostu jest i najlepszym lekarstwem to utrzymywanie dystansu. Pomału nauczyłyśmy się siebie no i nasze relacje stały się można powiedzieć poprawne. Cały czas jej się zdarzy wbić mi szpilę, ale już nie daję się sprowokować. Jestem osobą, która nie daje sobie w kasze dmuchać, ale kłótnie z tą kobietą nie wnoszą niczego, więc po prostu odpuszczam. Często punktem zapalnym jest to jak traktuję mojego mężą- jak partnera. Który w domu sprząta, jak trzeba coś naprawia, rozmawiamy, gotujemy. No generalnie nie żyjemy w związku, w którym kobieta usługuje mężczyźnie- to pewne. Relacje w rodzinie mojego męża są mocno skomplikowane. W każdym razie mojemu mężowi (jedynemu jej synowi) krzywda się dzieje (wg teściowej). Na szczęście mam kochanego męża i staje po mojej stronie, mimo że pewnie czasem nie do końca się z tym zgadza.

Kiedy powiedzieliśmy jej o ciąży to się ucieszyła, choć zainteresowanie tym tematem na razie jest mocno umiarkowane. Kiedy w święta powiedzieliśmy rodzicom,że spodziewamy się córeczki była mocno zawiedziona. Bo przecież SYN to nazwisko. Zrozumiałam to jakby syn to było prawdziwe dziecko, a dziewczynka to jakby drugiej jakości. Mojego męża, a swojego syna teściowa nazwała dziurawcem, a mnie powiedziała, że w październiku mamy się starać o kolejne, żeby był syn.

Kiedy na początku nie wiedzieliśmy jakie imię damy córce rozważaliśmy kilka- Julka, Gabrysia, Marysia, Iga.. Żadne nie przypadło jej do gustu i każde było opatrzone jakimś przezwiskiem.

Ostatnio z drugiej ręki dowiedziałam się, że nie pochwaliła się swoim koleżankom o płci dziecka, ale jedna z nich dowiedziała się od kogoś innego, że będzie dziewczynka i w rozmowie w towarzystwie padła ta informacja. Wszystkie były zdziwione, że teściowa nie powiedziała i gratulowały i mówiły że super, że wnuczka, a teściowa tylko skwitowała, że niestety, jak wszędzie ostatnio są dziewczynki tak u nas też będzie. Kiedy zwróciły jej uwagę, że przecież dziewczynka to super, moja teściowa odparła tylko: "Bo wy nie wiecie, jak to jest mieć syna."

Ja od lutego nie miałam z nią kontaktu, bo znowu mi podpadła, ale mój maż chciał załagodzić jakoś sytuację no i dziś byliśmy u niej na obiedzie. I podczas obiadu padło, że będzie Jagoda. Na to moja teściowa prosto z mostu: "Ale wy naprawdę chcecie jej dać na imię Jagoda?". Och mówię Wam zagotowało się we mnie, ale wzniosłam się na wyżyny swojej cierpliwości i odparłam tylko "Tak, to już postanowione". Teściowa skwitowała to milczeniem.

Jest taka przyśpiewka weselna: "Szła teściowa przez las, pogryzły ją żmije. Żmije pozdychały, a teściowa żyje". Także wiecie :) 

ps. Jutro mam wizytę u nowego lekarza, na pewno dam znać co tam po drugiej stronie brzuszka słychać :)

ps2. Wbrew pozorom teściowa też nam dużo pomogła, nie mogę jej tego odmówić, ale tak jak pisałąm- to temat na trzytomową powieść :) To tylko wycinek naszych relacji.

Komentarze

  1. Niedawno mój mąż zmieniał pracę i chyba przez miesiąc kasował stare maile ;) Jak znalazł coś fajnego (np. nasze stare rozmowy) to mi wysyłał. W jednym z nich był kawał, który krążył po firmie. Może znasz, bo to parę lat temu było, ale napiszę, bo tak mi się skojarzyło:

    Zięć i teściowa patrzą na spadające gwiazdy. Zięć pomyślał życzenie. Teściowa nie zdążyła. :D

    Cóż, tak to jest niestety. Teściowej się nie wybiera, idzie w pakiecie z mężem. Najważniejsze, żeby w małżeństwie nie była ważniejsza niż żona. Ja też mogłabym napisać książkę o teściach, choć nieco inną. Moi są tego typu, że żyją dla siebie. Dopiero potem są inni...
    Opowiem Ci jeszcze jedną historię (znów przepraszam, że dominuję komentarze)
    Mam taką koleżankę, która ma teściową pediatrę. Jak możesz się domyślać, w ciąży nie dawała jej spokoju (tzn jak Ania była w ciąży, nie teściowa ;) bo oczywiście zawsze wiedziała wszystko "lepiej" A Ania akurat jest dentystką, więc o zdrowiu też wie sporo. No, ale nie o tym. Gdy zbliżał się termin porodu, teściowa stwierdziła, że wprowadzi się do nich, żeby "pomagać" Wiadomo było z góry, co to za pomoc - wieczne krytykowanie tego jak koleżanka zajmuje się dzieckiem. No i Ania, taka spokojna z natury mówi "Po moim trupie mamusia się do nas wprowadzi" Hahaha. No i mamusia się tak pogniewała, że przez 3 miesiące nie przychodziła i nie widziała nawet dziecka! Potem się "odbraziła", ale i tak męczyła gitarę, że a to nie tak kąpie dziecko, a to źle ubiera... Imię też jej się nie podobało ;)

    Także życzę Ci kochana duuuużo cierpliwości i czekam na kolejny odcinek przygód teściowej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Izzy błagam! Nie przepraszaj za komentarze, bo ja je uwielbiam :) Dobry ten dowcip o teściowej :) Ja też mam swój ulubiony na ten temat (sorry za słownictwo):
      Synowa dzwoni do teściowej i pyta:
      - Mamusiu, jak dziecko się zesra, to przebiera mama czy tata?
      Teściowa odpowiada:
      - Oczywiście, że matka!
      Na to synowa:
      - No to mamunia się zbiera i przyjeżdża, bo synuś tak się napierdzielił, że do ubikacji nie trafił.

      :)

      Ja już naprawdę nauczyłam się do tej mojej teściowej (choć życie i rodzice nie przygotowali mnie wcześniej na to, że takie osoby również są i mimo że ty chcesz dobrze to cokolwiek nie zrobisz i tak będzie źle) i przestałam już brać to do siebie. To nie świadczy o mnie, a o niej..

      Usuń
  2. Chyba tak to już jest. Mimo że żartów więcej o związku zięć i teściowa to jednak większy konflikt na linii teściowa - synowa...
    To jakiś swego rodzaju lęk o własne dziecko, tak myślę.
    My też kiedyś będziemy teściowymi 😛
    A imię Jagoda, super i że dziewczynka też super 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojejku teściowe to temat rzeka... :) Przyśpiewka ze żmijami jest świetna :D Moja teściowa nie jest zła, to fajna kobieta, całkiem wyluzowana i bardzo tolerancyjna. Ale widzimy się raz na 2-3 tygodnie, więc może dlatego mamy całkiem fajne relacje :) Nawiązując do komentarza Izzy też nigdy w życiu nie zgodziłabym się, aby mama czy teściowa zamieszkała z nami po porodzie, teściowa pewnie uczyłaby mnie co i jak mam robić, a mama znając życie chciałaby mnie wyręczyć - więc stanowczo powiedzielibyśmy NIE :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu, aż mi moją byłą teściową przypomniałaś... Każdego dnia dziękuję Bogu, że nie mam z nią kontaktu...
    Co do płci, to przez całe 9 miechów wmawiała mi syna, mając na to bardzo mądre, medyczne wyjaśnienie - kształt mojego brzucha...
    A dziewczynki to rządzą, w ogóle, no!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Będzie mi miło, gdy zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.