Kiedy to przeleciało?

Mamy 36. tydzień, nie mogę uwierzyć, że to już naprawdę ostatnia prosta :) Zdecydowaliśmy się świadomie na poszerzenie rodziny, ale teraz coraz częściej nie możemy uwierzyć, że to już za chwilę nastąpi. A niedowierzanie miesza się z lekkim przerażeniem i roztargnieniem.
Wyprawką przestałam się przejmować, mam najważniejsze podstawowe sprawy, a reszta.. W razie czego w każdej chwili mąż może podjechać kupić, lub można w Internecie zamówić i maks w 2 dni jest to w domu. W tym temacie mam całkowity luz i w zasadzie jak patrzę na moje koleżanki, które rodzą lub rodziły w ostatnim czasie zastanawiam się, czy aby na pewno dobrze robię. Ale później rozmawiam z koleżankami, które mają dzieci i utwierdzają mnie w przekonaniu, że jednak dobrze. One mówią, że dały się ponieść i nakupowały pierdół, których czasami ani razu nawet nie wykorzystały. Zatem ufam swojej intuicji i robię według swojego uznania. Mój mąż i moja mama mnie w tym podejściu wspierają, więc myślę, że na dobre nam to wyjdzie. Przecież to maleństwo potrzebuje przede wszystkim mamy i taty i miłości, a tego będzie miało pod dostatkiem <3
Ale jeszcze nie jest wszystko zapięte na ostatni guzik. Została do ogarnięcia nasza sypialnia, bo mimo, że wszystko jest- i łóżeczko i przewijak i komoda i ubranka i akcesoria różnego typu, to trzeba to jeszcze ogarnąć, a ja nie chcę jeszcze tego robić z prozaicznego powodu- kurzu, który mimo wszystko się osadza. Ale liczę, że mała da nam jeszcze chociaż 2 tygodnie i ogarniemy :)

Moje ciśnienie się unormowało, choć napędziło stracha. W ciągu dwóch tygodni miałam 3 wizyty u lekarza i powiem szczerze, że na każdą jechałam (bo to ok 30 km od mojej miejscowości) ze spakowaną walizką w bagażniku. Na szczęście udało się uspokoić ciśnienie, choć obrzęki nadal mam bardzo duże. Mam tylko jedne buty, w których mieści mi się noga :) Nawet gumowe klapki pod prysznic są mi za ciasne. Dobrze, że jest ciepło i lato, bo naprawdę nie wiem, jakbym miała np ubrać buty zimowe na te nogi :)

Wszyscy mnie pytają czy doskwierają mi upały. Fakt, w ostatnim czasie w naszym regionie przez 2 tygodnie temperatura utrzymywała się w okolicach 30 stopni, jednak ja nigdy przenigdy nie narzekam na upały, bo ja kocham jak jest ciepło :) W te najgorsze dni po prostu zostawałam w domu, ze spuszczonymi roletami i wiatrakiem i dawałam radę :) Mąż donosił mi tylko arbuza (to mój ostatni numer jeden wśród przysmaków i MUSZĘ go mieć codziennie!), truskawki i czereśnie, leżałam z nogami w górze i oglądałam seriale :) To już ostatnie takie chwile dla siebie i staram się dość egoistycznie z nich korzystać :)
Kolejną wizytę mam za tydzień no i myślę, że omówimy z lekarzem plan porodu.

Komentarze

  1. To juz tuż tuż. Super 😊😍 Co do wyprawki to potwierdzam, część rzeczy okazuje się niewykorzystane, a i zamówić czy kupi można w każdej chwili. Zresztą sama będziesz rozpoznawać co jeszcze by Wam się przydało.
    Jeśli chodzi o przygotowanie pokoju to ja z tego samego powodu "kurz" ubrałam łóżeczko dopiero jak wróciłyśmy do domu ze szpitala. A jeszcze przed porodem zrobiłam listę co muszę posprzątać, przygotować i bardzo się ta lista mężowi przydała, jak trafiałam na porodówkę, więc polecam.
    Niestety upały mogą potęgować Twoje obrzęki, no, ale to już tak blisko, że dasz radę. Oby ciśnienie było ok. Trzymajcie się dziewczynki 😊<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za podpowiedź z listą :) W sumie to zastanawiam się czemu jeszcze jej nie zrobiłam, bo ja uwielbiam listy, jak gdzieś wyjeżdżamy to bez tego ani rusz. Dzięki raz jeszcze :)

      Usuń
    2. Proszę bardzo 😊 ja też uwielbiam listy.

      Usuń
  2. Cudna wiadomość, tak naprawdę za 2 tygodnie możecie być już razem 😊 Też tak masz, że wydaje się to takie wspaniałe, a zarazem abstrakcyjne po tak długim czekaniu? 🙂 Trzymam kciuki za Was i za ciśnienie, oby już do samego końca nie dawało się we znaki 😙

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, to zupełna abstrakcja :) W maju myślałam sobie: "Matko, jak cudownie byłoby już ją mieć, móc utulić" itp. Teraz mam również takie myśli, ale przeplątane lekką paniką typu: "O matko! Jeszcze nie, posiedź sobie jeszcze w brzuszku, bo chyba nie jestem jeszcze gotowa" :)

      Usuń
    2. Hihi 😁 Ja też się zastanawiam jak to będzie i przeraża mnie trochę to, że my sobie wyobrażamy, że wszystko będzie jak w bajce, a rzeczywistość okaże się zupełnie inna i przede wszystkim o wiele trudniejsza, ale na razie jestem dobrej myśli, w sumie z drugiej strony czemu miałybyśmy nie dać rady 😀 BĘDZIE DOBRZE I PRZEDE WSZYSTKIM WRESZCIE BĘDZIE NORMALNIE, TAK JAK ZAWSZE CHCIAŁYŚMY 😊😊😊

      Usuń
  3. Jej, to już za chwileczkę:0 zaraz Jagodka będzie z Wami i będziesz ją tulić a potem czas na mnie;) już nie mogę się doczekać tego wszystkiego. No i cieszę się, że z ciśnieniem już lepiej. To już ostatnia prosta, dbaj o siebie i odpoczywaj na zapas ;))))
    P.s. u mnie arbuz też nr 1 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka ciekawostka- położna powiedziała mi, żeby jeść też dużo arbuza po porodzie, bo dobrze wpływa na laktację :)

      Usuń
  4. Ściskam kciuki za ostatnią prostą, mam nadzieję, że będziesz zdawała relację z "mamusiowania" :)) Też potwierdzam, że dziecko najbardziej potrzebuje was no i oczywiście łóżeczka i paru podstawowych rzeczy do funkcjonowania, które już macie ;) A jeśli chodzi o zabawki to dziecko i tak zawsze ma swój plan. Ja już tyle razy mówiłam, że moje lalkami się nie bawią, ale najwidoczniej dorośli są niereformowalni i myślą, że to co oni uważają za dobre to ma być dobre ;)

    P.S. Wczoraj pomyślałam o was, bo w głodzie zakupiłam sobie jagodziankę ;) (tzn zawsze myślę, nie tylko wczoraj, ale wczoraj wyjątkowo) Pamiętasz jak ci mówiłam, że mama Jagódki to Jagodzianka? :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Pamiętam i jest mi (Jagodziance) szalenie miło, ze o nas pomyślałaś ❤️

    OdpowiedzUsuń
  6. Super, że już końcówka, gratuluję. Nie chcę być złym wieszczem, ale zastanów się nad cesarką. Z lekarzem się zastanów. Bo przy huśtawkach z ciśnieniem poród naturalny jest trochę trudniejszy. I trochę bardziej boli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, położna mówi mi to samo, że prawdopodobnie skończy się to cesarką. No nic, zobaczymy jak zadecyduje lekarz. W poniedziałek mam wizytę, poruszę ten temat na pewno. to, że boli i jest trudniejszy...- na nic innego się nie nastawiam, jak na to, że będzie trudno i ciężko :) Jednak ciśnienie też grozi rzucawką i komplikacjami z ciśnieniem u malucha.
      Dzięki :)

      Usuń
  7. Jak tam kochana u Was? Jak się czujecie?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Będzie mi miło, gdy zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.