Ciężko Ci już pewnie, co?
I tak się zastanawiam skąd to się bierze. Fakt- cała ciąża była dla mnie łaskawa. Zero mdłości, żadnych powikłań, w zasadzie poza ciśnieniem i puchnięciem przez to nie miałam żadnych przykrych doświadczeń. Nawet plecy mnie nie bolą. A to chyba naprawdę wyjątek. No i teraz pytanie- czy to dobre geny, czy to, że przed ciążą byłam aktywna fizycznie i raczej zdrowo się odżywiałam (w ciąży nie zmieniłam nawyków żywieniowych, poza piciem alkoholu) i nie przytyłam za dużo? Nie mam pojęcia.
Myślę, że to też kwestia nastawienia. Ja nie jestem z tych co wiecznie narzekają, raczej pozytywnie patrzę na rzeczywistość. Jeśli pojawia się problem, to albo znajduję rozwiązanie, albo zostawiam na chwilę i podchodzę do tego z chłodniejszą głową. A są osoby, które uwielbiają się nad sobą użalać i angażować inne osoby do pomocy. Ja jestem Zosia samosia. I mój mąż, kiedy go prosiłam pomagał mi, ale większość obowiązków domowych do tej pory wypełniam sama. Dzisiaj nawet prysznic wyszorowałam, bo stwierdziłam, że teraz to już wszystko jedno (spokojnie- wykorzystałam sodę i ocet- naturalne składniki no i okno było otwarte).
Czy chciałabym mieć to już za sobą..? I tak i nie. Nie- bo ciąża to wyjątkowy stan, pod sercem noszę swoją córeczkę, która za chwilę będzie rosła w takim tempie, że ani się obejrzę a będzie już dużą pannicą. Nie, bo (zabrzmi to egoistycznie) jesteśmy jeszcze we dwoje i całkiem lubiliśmy ten stan. Nie, bo boję się tego co będzie potem. Ból, zmęczenie, nieprzespane noce. Ale z drugiej strony chciałabym już mieć to za sobą, bo takie oczekiwanie i niewiedza kiedy to nastąpi też jest odrobinę frustrująca. Choć po pobycie w szpitalu moje nastawienie się nieco zmieniło. Jak przyjdzie czas to się zacznie :) Jagoda zadecyduje, który moment będzie odpowiedni. Jedno jest pewne- długo już tam siedzieć nie będzie. Zaciskajcie kciuki, żeby wszystko było dobrze. Jutro kończę 39 tydzień, także już naprawdę blisko.
Ja na razie jestem spokojna.
Doskonale rozumiem Twoje "tak" i "nie". Nie doświadczyłam co prawda tego czekania, ostatnich chwil, bo to było tak szybko i jeszcze niespodziewanie, ale myślę że gdybym doczekała tego stanu co Ty miałabym podobne rozterki. Grunt, żeby wszystko było dobrze. A na pewno tak będzie. 😊 czekamy razem z Wami 😍
OdpowiedzUsuńJa też już wiem, że będę tęsknić za tym stanem, bo tak jak piszesz, noszenie dzidziusia pod własnym sercem jest niesamowite, i te kopniaczki każdego ranka i każdego wieczoru... 😊😊😊 Ostatnio nawet mówiłam do męża, że będę musiała robić małej dużo zdjęć bo będzie rosła jak na drożdżach 😊
OdpowiedzUsuńSuper, że udało Wam się dotrwać tego 40-ego tygodnia, przekaż Jagódce, że to już czas i że czekamy tu na nią 😊😊😊
Ja to cały czas z telefonem nad małą, żeby fotki robić i ostatnio rozplakala mi się na widok telefonu nad jej głową. 😑
Usuń@droganienaskróty- przekazane :)
UsuńDobrze, że juz unormowało się Twoje ciśnienie:)
OdpowiedzUsuńTo już za chwilę:))
Co do ciąży to do połowy, gdy nie miałam żadnych problemów, to był najpiękniejszy czas w moim życiu... no i w sumie jest, bo niczego piękniejszego chyba nie doswiadczyłam. Ale też strach, który mi towarzyszył w kryzysowych momentach, był niewyobrażalnym strachem...
Mam nadzieję, że ostatnie tygodnie będą dla mnie łaskawsze i będę mogła na maxa cieszyć się każdą chwilą...
Wczoraj na insta ogladałam live mamaginekolog i ona tam opowiedziała o problemach jakie ma z obecną ciąża.wie, że jej dziecko urodzi się jako wcześniak. Aż poleciało mi kilka łez, bo znam te uczucia i ten strach. Ale też jej postawa pokazała mi, że trzeba być silnym i że stres nic nam nie pomoże. I że nawet w tak beznadziejnej sytuacji można cieszyć się każdą chwilą :)
Czekamy :) Też nam ciężko :P
OdpowiedzUsuńKciuki zaciśnięte za to co przed Wami :-)
OdpowiedzUsuńPS. Też mam Jagodę . Oj charakterna to dziewuszka ;-)
Pozdrawiam. Martucha
Nie jesteś pierwsza, która mi to mówi, więc chyba przed nami niezłe wyzwanie 😉 Pozdrawiam również ☺️
Usuń