Ciężko Ci już pewnie, co?


"Ciężko Ci, pewnie chciałabyś już to mieć za sobą?"- to chyba najczęściej powtarzane zdanie/pytanie ostatnio w moim kierunku. A mnie w zasadzie wcale nie jest ciężko. Pogoda mi sprzyja, temperatury ok 20 stopni są dla mnie idealne. Opuchlizna zeszła, ciśnienie w normie, spacery są przyjemnością, brzuch mi jakoś szczególnie nie przeszkadza. Może jedynie w nocy jest ciężej, bo przy przewracaniu zwykle się budzę. Ale ja mam taki sen, że wojna by mnie nie obudziła (chyba kończą się już te czasy), że jakoś mi to nie przeszkadza, bo za chwilę dalej śpię jak kamień :) 

I tak się zastanawiam skąd to się bierze. Fakt- cała ciąża była dla mnie łaskawa. Zero mdłości, żadnych powikłań, w zasadzie poza ciśnieniem i puchnięciem przez to nie miałam żadnych przykrych doświadczeń. Nawet plecy mnie nie bolą. A to chyba naprawdę wyjątek. No i teraz pytanie- czy to dobre geny, czy to, że przed ciążą byłam aktywna fizycznie i raczej zdrowo się odżywiałam (w ciąży nie zmieniłam nawyków żywieniowych, poza piciem alkoholu) i nie przytyłam za dużo? Nie mam pojęcia.

Myślę, że to też kwestia nastawienia. Ja nie jestem z tych co wiecznie narzekają, raczej pozytywnie patrzę na rzeczywistość. Jeśli pojawia się problem, to albo znajduję rozwiązanie, albo zostawiam na chwilę i podchodzę do tego z chłodniejszą głową. A są osoby, które uwielbiają się nad sobą użalać i angażować inne osoby do pomocy. Ja jestem Zosia samosia. I mój mąż, kiedy go prosiłam pomagał mi, ale większość obowiązków domowych do tej pory wypełniam sama. Dzisiaj nawet prysznic wyszorowałam, bo stwierdziłam, że teraz to już wszystko jedno (spokojnie- wykorzystałam sodę i ocet- naturalne składniki no i okno było otwarte).

Czy chciałabym mieć to już za sobą..? I tak i nie. Nie- bo ciąża to wyjątkowy stan, pod sercem noszę swoją córeczkę, która za chwilę będzie rosła w takim tempie, że ani się obejrzę a będzie już dużą pannicą. Nie, bo (zabrzmi to egoistycznie) jesteśmy jeszcze we dwoje i całkiem lubiliśmy ten stan. Nie, bo boję się tego co będzie potem. Ból, zmęczenie, nieprzespane noce. Ale z drugiej strony chciałabym już mieć to za sobą, bo takie oczekiwanie i niewiedza kiedy to nastąpi też jest odrobinę frustrująca. Choć po pobycie w szpitalu moje nastawienie się nieco zmieniło. Jak przyjdzie czas to się zacznie :) Jagoda zadecyduje, który moment będzie odpowiedni. Jedno jest pewne- długo już tam siedzieć nie będzie. Zaciskajcie kciuki, żeby wszystko było dobrze. Jutro kończę 39 tydzień, także już naprawdę blisko.

Ja na razie jestem spokojna.

Komentarze

  1. Doskonale rozumiem Twoje "tak" i "nie". Nie doświadczyłam co prawda tego czekania, ostatnich chwil, bo to było tak szybko i jeszcze niespodziewanie, ale myślę że gdybym doczekała tego stanu co Ty miałabym podobne rozterki. Grunt, żeby wszystko było dobrze. A na pewno tak będzie. 😊 czekamy razem z Wami 😍

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też już wiem, że będę tęsknić za tym stanem, bo tak jak piszesz, noszenie dzidziusia pod własnym sercem jest niesamowite, i te kopniaczki każdego ranka i każdego wieczoru... 😊😊😊 Ostatnio nawet mówiłam do męża, że będę musiała robić małej dużo zdjęć bo będzie rosła jak na drożdżach 😊
    Super, że udało Wam się dotrwać tego 40-ego tygodnia, przekaż Jagódce, że to już czas i że czekamy tu na nią 😊😊😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to cały czas z telefonem nad małą, żeby fotki robić i ostatnio rozplakala mi się na widok telefonu nad jej głową. 😑

      Usuń
    2. @droganienaskróty- przekazane :)

      Usuń
  3. Dobrze, że juz unormowało się Twoje ciśnienie:)
    To już za chwilę:))
    Co do ciąży to do połowy, gdy nie miałam żadnych problemów, to był najpiękniejszy czas w moim życiu... no i w sumie jest, bo niczego piękniejszego chyba nie doswiadczyłam. Ale też strach, który mi towarzyszył w kryzysowych momentach, był niewyobrażalnym strachem...
    Mam nadzieję, że ostatnie tygodnie będą dla mnie łaskawsze i będę mogła na maxa cieszyć się każdą chwilą...
    Wczoraj na insta ogladałam live mamaginekolog i ona tam opowiedziała o problemach jakie ma z obecną ciąża.wie, że jej dziecko urodzi się jako wcześniak. Aż poleciało mi kilka łez, bo znam te uczucia i ten strach. Ale też jej postawa pokazała mi, że trzeba być silnym i że stres nic nam nie pomoże. I że nawet w tak beznadziejnej sytuacji można cieszyć się każdą chwilą :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekamy :) Też nam ciężko :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Kciuki zaciśnięte za to co przed Wami :-)
    PS. Też mam Jagodę . Oj charakterna to dziewuszka ;-)
    Pozdrawiam. Martucha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jesteś pierwsza, która mi to mówi, więc chyba przed nami niezłe wyzwanie 😉 Pozdrawiam również ☺️

      Usuń

Prześlij komentarz

Będzie mi miło, gdy zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.