Mądry człowiek po... no właśnie- po czym?

Niestety, w piątek moje ciśnienie znowu mnie zaniepokoiło i zadzwoniłam do lekarza, a on mi powiedział, że dla spokoju mam się zgłosić na izbę i pójść na obserwację.

Od razu mówię- pójście do szpitala w piątek to najgorszy z pomysłów jaki może przyjść. W weekend nic się w szpitalu nie dzieje, obchody są "po łepkach" i nie zapadają żadne decyzje.

Moje ciśnienie w szpitalu okazało się być wzorowe. Natomiast moja psychika okazała się być baaardzo, bardzo niewzorowa. W piątek i w sobotę generalnie miałam doła takiego, mniej więcej jak Rów Mariański. Tęsknota za domem, niespodziewana sytuacja i jeszcze "groźba" tego, że w 37 tygodniu zostawią mnie już do końca. 3 TYGODNIE! Oszalałabym. W niedzielę miałam dużo odwiedzin i jakoś minęło i nastawiłam się, że co ma być to będzie, ale raczej postaram się nakłonić lekarza, żeby mnie jeszcze wypuścił. Moje ciśnienie było bardzo w normie, małą 3x dziennie kontrolowali KTG i co 2 h (również w nocy) tętno i u niej też wszystko w porządku.

A ja leżałam w takiej sali, że przez weekend przewinęło się 5 dziewczyn, plus 3 leżące na stałe. I to czego się tam nasłuchałam (nawet nie udzielając się zbytnie, siedząc i chlipiąc w swoim kąciku) to już moje.. Historie o porodach, o lekarzach, o jakichś dziwnych praktykach.. Naprawdę nie było mi to potrzebne. A to tylko przez 1 weekend. A gdzie 2-3 tygodnie.

Więc dziś na obchodzie na szczęście był mój ordynator i ubłagałam go, obiecując że będę leżeć i nic nie robić, żeby pozwolił mi dziś wyjść do domu na ten pozostały czas. Gdyby nie idealne wyniki może siedziałabym cicho.  Ulga, jaką poczułam wchodząc dziś do domu jest nie do opisania...

Ale przez ten pobyt mocno zaczęłam się bać porodu. Bardzo mocno... Nic dobrego mi ten pobyt nie przyniósł i naprawdę żałuję, że po prostu nie leżałam w tym domu plackiem, tylko tam pojechałam...

Komentarze

  1. :(( rozumiem Cię doskonale :(( ja miałam to "szczęście" że zawsze trafiłam na fajne dziewczyny w pokoju, zawsze takie już na "wylocie", więc jakoś to było. Ale szpital w ciąży to naprawdę przykre doświadczenie. Jak ostatnio usłyszałam w poradni że z tymi wodami mam iść na ip to już byłam załamana:( na szczęście udało mi się wyjść po 1dniu.
    Niestety dziś, po wizycie u mojej dr znowu dopadła mnie załamka, bo znowu stoję przed wizją szpitala i byc może cc przed terminem:(( rozum podpowiada, że będzie dobrze, musi być, ale po policzkach lecą łzy:(((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie Marysiu! Musi byc dobrze! Ja trochę po tym co widziałam i slyszałam- żałuję, że los nie zdecydował za mnie np o cesarce.. Współczuję tym, co muszą calą ciążę leżeć. Głęboko i współczuję.

      Usuń
  2. Nie bez powodu ludzie mówią, że w szpitalu człowiek zawsze poczuje się gorzej niż jak do niego wchodził :( Jak ja nie cierpię jak ludzie na okrągło mówią złe rzeczy zamiast po prostu się wspierać. Kurczę, przecież wiadomo, że są różne przypadki, ale nakręcanie się zawsze robi tylko zamieszanie i powoduje niepokój :( Trzymaj się kochana dzielnie, wszystko będzie dobrze, już niedługo myku myku i Jagódka już ... (chciałam napisać coś mądrego, ale jedyne co mi przychodzi do głowy to, że Jagódka już w koszyku, więc się powstrzymam od "mądrości" ) u mamusi w ramionach :*
    Buziaczki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak mam Izzy- szpital przyniósł mi więcej szkody, niż pożytku. Jestem przygnębiona, zmęczona trawieniem tych opowieści, tego co mnie czeka i szczerze mówiąc-jestem tym przerażona. Domyślam się, że moje hormony dokładają do tego swoje 3 grosze.. Obyś miała rację i tego się będę trzymać- fiku miku i Jagoda bedzie z nami.. Tylko najpierw przepędzę te szpitalne zmory z głowy.

      Usuń
  3. Takie historyjki są najgorsze, chociaż w sumie chyba jeszcze gorsze są osoby, które je opowiadają - i to w takim miejscu, przy takich osobach i okolicznościach... Jakby takie straszenie było komukolwiek do szczęścia potrzebne... Napewno wszystko bedzie dobrze, tylko musisz LEŻEĆ PLACKIEM tak jak obiecałaś 😊😊😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie dziś byłam na ktg na dyżurze mojego lekarza w szpitalu i wyszło, że mam dość regularne skurcze- ja je odczuwam, ale nie są prawie w ogóle bolesne. Więc lekarz mnie zbadał, czy nie mam rozwarcia, ale szyjka nadal twarda i zamknięta, więc teraz jednak muszę się ruszyć, żeby szyjka zaczęła się skracać. W poniedziałek kolejne ktg, zobaczymy. Polozna zaleciła chodzenie po schodach, skakanie na piłce i seks z mężem ☺️ Dziś zakupiłam herbatę z liści malin, ale zacznę ją pić od soboty, bo jak mam trafić znowu w piąpek do szpitala na weekend i nie będzie miał kto podjąć decyzji w razie czego to ja dziękuję ☺️

      Usuń
    2. Czyli przed nami taka wizja, że już w przyszłym tygodniu zostaniesz MAMĄ!!! 😁😁😁

      Usuń
    3. Jest pewne prawdopodobieństwo :) Choć może się zdarzyć też tak, że minie mój termin bo mała się będzie ociągać :) Natura czasem jest nie do przewidzenia :) Ale pobyt w szpitalu też mnie tego nauczył- że przechodzenie terminu się zdarza i też nie ma co panikować.

      Usuń
    4. Teraz już wszystko jest na dobrej drodze, nawet jak małej nie będzie się spieszyć to i tak będziesz pod dobrą opieką i wszystko skończy się dobrze 😊 Trzymam za Was kciuki nasze małe dzielne kobietki 😊😊😊

      Usuń

Prześlij komentarz

Będzie mi miło, gdy zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.