37.



Muszę Wam przyznać, że ostatnio mam straszną niemoc. Naprawdę jakby mi prąd odcięło i opanowało mnie jakieś lenistwo. Dziewiąty miesiąc to naprawdę już nie przelewki.
W poniedziałek byłam u lekarza. Mała ma 3400 gram, więc odrobinę przystopowała z wagą, co jest dla mnie pocieszające, przy wizji porodu SN. Ciśnienie co jakiś czas skacze, w związku z czym lekarz kazał mi zwiększyć dawkę Dopegytu na 3x2. Średnio mi się to uśmiecha, ale jak mus to mus. 
Mnie to niepokoi, a lekarz dość pobłażliwie do tego podchodzi i sama już nie wiem. Ale powiedział, że jak tylko mi podskoczy powyżej 140/80 mam jechać do szpitala. 
Więcej informacji dla Was nie mam.. Bo po prostu nic się nie dzieje. Ja większość czasu spędzam w domu, ostatnio nawet mam po 2 drzemki- chyba przez leki. Wyprawka skompletowana, wszystko poprasowane, ja jestem spakowana. Każdy dostał wytyczne z zadaniami co zrobić, kiedy będę w szpitalu. Mąż dostał instrukcję co, gdzie i jak. Zostały jeszcze 3 tygodnie. Teraz w każdej chwili może się wydarzyć wszystko. Nie powiem- strach mnie oblatuje jak sobie o tym pomyślę. Nastawiam się na ból, którego nie jestem w stanie sobie wyobrazić. Ale nastawiam się też pozytywnie, że zacisnę zęby i malutka będzie już z nami. Mój mąż chce być przy porodzie. Cieszy mnie to bardzo, bo ja jestem ciepła klucha i muszę mieć kogoś, kto będzie ocierał mi łezki. Ale to była jego decyzja, zresztą o samego początku twierdził, że chce. 
Ja ostatnio zaplanowałam mu nawet pępkowe, bo on jakby miał to robić na spontanie to strach się bać co to by było :) Nie wiem, czy w Waszych stronach są takie zwyczaje, ja- znając nasze towarzystwo i rodzinę- wiem, że bez tego się nie obejdzie i wolę, żeby to się wydarzyło jak my będziemy w szpitalu. Przezornie imprezka odbędzie się w ogrodzie moich rodziców, co by nikt nie wpadł na to w naszym domu, by wsiadać do wózka i urządzać sobie nim wyścigi :)

Komentarze

  1. Jak to miło czytać. Wszystko zapięte na ostatni guzik. Lubisz mieć wszystko zaplanowane? Zupełnie jak ja. Życzę Wam, żeby było szybko, bez bólu i żadnych komplikacji. 😊
    Trzymajcie się ciepło dziewczyny i czekamy na radosną wiadomość.
    Pozdrawiamy razem z Wiktorią 😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię :) Nie lubię niespodzianek i działania z zaskoczenia. Niestety poród to taka akcja której ani nie idzie zaplanować i często bierze z zaskoczenia :) Czyli najgorzej :) Ale za to z jakim zakończeniem!

      Usuń
  2. Ale super, że to już niedługo i w ogóle rewelacja, że jesteś już na 100% gotowa (przynajmniej fizycznie, bo psychicznie pewnie przygotujesz się dopiero jak wszystko się zacznie 😉) Mój mąż też chce być przy porodzie, ale pępkowego nie chciał, nawet sama go namawiałam, ale on powiedział, że nie bedzie pił jak ja będę z nowym członkiem rodziny w szpitalu 😊 W sumie nie naciskałam, ale mógłby się przecież trochę wyluzować, tym bardziej że znając życie i tak wydarzy się coś na spontanie 😉 Mi teraz też czas zaczął mijać o wiele szybciej, więc niedługo pewnie też będę się cieszyć ostatnimi tygodniami ciszy i spokoju 😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Psychicznie to nie wiem, czy ktokolwiek jest na to gotowy ;) Ale zobaczysz, ani się obejrzysz, a już naprawdę będziesz na ostatniej prostej. Co do pępkowego- tak jak pisałam- znając naszych znajomych i rodzinę nie obejdzie się bez tego, bo oni po prostu są spontaniczni i nie będą pytać, więc wolę, żeby mój mąż był gotowy i były jak najmniejsze straty przy tym ;) Zresztą! Zapomniałam napisać- moje dziewczyny też są niesamowite, ale napisze o tym chyba osobny post :)

      Usuń
    2. Po prostu masz wesoło - i tak trzymajcie :) :) :)

      Usuń
    3. Ja też namawiałam męża na pępkowe, ale uparł się, żeby być przy nas non stop kolor na początku. A że początek przedłużył się gdzieś do pół roku to potem już przepadło. Nie żebym narzekała;) Cieszę się, że był ze mną przez cały pobyt w szpitalu, a potem w domu:) Ale ja na jego miejscu bym takiej imprezy nie przepuściła ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Będzie mi miło, gdy zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.