Kiedy weny brak..

Długo już nie pisałam i naprawdę chciałabym wysmyczyć jakiś konkretny post, ale z końcem roku szkolnego wena mnie opuściła.
Czekam z utęsknieniem na wakacje, jak to każdy nauczyciel w czerwcu, odliczając każdą niemal godzinę :) No ale na szczęście to już za momencik.

W naszych działaniach żadnego przełomu na razie nie ma, w dalszym ciągu biorę leki no i w sumie tak jak lekarka powiedziała, tak tez się nastawiłam- ten cykl raczej spisujemy na straty i działamy w kolejnym. Podziałało to na nas bardzo dobrze, bo jakiś taki luz w tym miesiącu w sprawach łóżkowych. Reżim niepłodnościowców w życiu seksualnym nie sprzyja w spontaniczności, nie ukrywajmy. A tu taki luźny miesiąc nieco nam pomógł :)

Mimo, że cykl na straty spisany to w dalszym ciągu biorę leki. Miałam antybiotyk jeden, który już na szczęście skończyłam, bo fatalnie się po nim czułam. Do tego doszła luteina jeszcze. A od nowego cyklu clostillbegyt.

Kolejna wizyta 11 lipca.

Komentarze