Pierwsza poważna choroba
Sezon chorobowy w pełni. Wokół gdzie się nie słyszy, wszyscy chorzy. Przychodnie pełne. I nas niestety nie ominęło i to w najgorszej postaci. Zaczęło się niewinnie, od pokasływania. W nocy pojawiła się gorączka i katar lecący ciurkiem. Wizyta u lekarza i bez dwóch zdań antybiotyk. Na szczęście oskrzela czyste. Ale mija jeden, drugi, trzeci dzień, bez poprawy, a temperatura nadal, w nocy nawet 39 st. W środę, 3 dnia postanowiłam pójść kolejny raz do lekarza, bo ta temperatura nie dawała mi spokoju. Po antybiotyku nie powinna już być taka wysoka, a już na pewno nie trzeciego dnia. Pani doktor mocno się zdziwiła, gdy nas znowu zobaczyła. Na szczęście wzięła na poważnie moje podejrzenia i już na początku powiedziała, że faktycznie już na pierwszy rzut oka Jagoda jej nie nie podoba, a już ta temperatura mocno niepokojąca. Osłuchała ją i okazało się, że pojawiły się zmiany osłuchowe. Nie powiedziała konkretnie gdzie i co to znaczy a ja w tym stresie nie dopytałam.
Decyzja- zmiana antybiotyku.
Decyzja należy do mnie czy chcę podać jej silniejszy lek doustnie, czy idziemy w zastrzyki. Z mężem popatrzeliśmy na siebie i uznaliśmy, że zastrzyki będą chyba lepszą opcją. Po pierwsze- oszczędzimy jelita. Po drugie- mała po trzech dniach brania syropów 2x dziennie po 3 strzykawki już jak je widziała to odwracała głowę, pluła i wrzeszczała. Dwa razy nam się zachłysnęła. Wcale się nie dziwię, bo te syropy to takie słodkie ulepy.. Kaszel miała okropny, wczoraj wszystko jej świszczało. Od wczoraj przez 7 dni ma zastrzyk 1x dziennie. Na szczęście dostaliśmy zlecenie na wizyty domowe, i w ramach NFZ przyjeżdża do nas pielęgniarka środowiskowa. Jagódka jest bardzo dzielna.
A propo mojej lekarki- ona ma tam swoje minusy, jak każdy pewnie. Ale jedno musze jej przyznać. Jeśli chodzi o jakiekolwiek skierowanie to nie ma żadnego problemu i wystawia je bez problemu. Ostatnio dała skierowanie na badanie moczu i TSH Jagody (bo przez to, ze brałam w ciąży Euthyrox musze u niej to monitorować). Teraz dostaliśmy skierowanie na wizyty domowe. Ostatnio przy szczepieniu Jagody poprosiłam ją (to też moja rodzinna) o skierowanie do dermatologa bo chcę zbadać swoje znamiona i też bez problemu dała. Wiem, że niektórzy lekarze są bardzo oporni w tych kwestiach, zwłaszcza jeśli chodzi o badania.
Trzymajcie kciuki za szybki powrót do zdrowia. najgorsze, że nas z mężem też coś rozkłada..
Decyzja- zmiana antybiotyku.
Decyzja należy do mnie czy chcę podać jej silniejszy lek doustnie, czy idziemy w zastrzyki. Z mężem popatrzeliśmy na siebie i uznaliśmy, że zastrzyki będą chyba lepszą opcją. Po pierwsze- oszczędzimy jelita. Po drugie- mała po trzech dniach brania syropów 2x dziennie po 3 strzykawki już jak je widziała to odwracała głowę, pluła i wrzeszczała. Dwa razy nam się zachłysnęła. Wcale się nie dziwię, bo te syropy to takie słodkie ulepy.. Kaszel miała okropny, wczoraj wszystko jej świszczało. Od wczoraj przez 7 dni ma zastrzyk 1x dziennie. Na szczęście dostaliśmy zlecenie na wizyty domowe, i w ramach NFZ przyjeżdża do nas pielęgniarka środowiskowa. Jagódka jest bardzo dzielna.
A propo mojej lekarki- ona ma tam swoje minusy, jak każdy pewnie. Ale jedno musze jej przyznać. Jeśli chodzi o jakiekolwiek skierowanie to nie ma żadnego problemu i wystawia je bez problemu. Ostatnio dała skierowanie na badanie moczu i TSH Jagody (bo przez to, ze brałam w ciąży Euthyrox musze u niej to monitorować). Teraz dostaliśmy skierowanie na wizyty domowe. Ostatnio przy szczepieniu Jagody poprosiłam ją (to też moja rodzinna) o skierowanie do dermatologa bo chcę zbadać swoje znamiona i też bez problemu dała. Wiem, że niektórzy lekarze są bardzo oporni w tych kwestiach, zwłaszcza jeśli chodzi o badania.
Trzymajcie kciuki za szybki powrót do zdrowia. najgorsze, że nas z mężem też coś rozkłada..
Z ciekawości, na co dostaliście antybiotyk? Bo my mamy bardzo często różne infekcje, baaardzo często zapalenie oskrzeli, ale nigdy nie mieliśmy na to antybiotyku. Dr zawsze zleca badanie crp, które pokazuje, czy to infekcja wirusowa, czy bakteryjna. Zwykle to wirus, a wiadomo, antybiotyk na wirusy nie działa.
OdpowiedzUsuńSonadora antybiotyk zostal podany w nd, nie miałam możliwości zrobienia nigdzie badań, katar z nosa był zielony co wskazywało na bakterie a nie wirusy i powracająca gorączka pomimo podawania przeciwgorączkowych syropow. Został dobrany pod kątem infekcji dróg oddechowych. Nie jestem zwolenniczką pakowania w dziecko antybiotyku za antybiotykiem, ale też nie będę ryzykować zdrowiem dziecka i upierać się, żeby go nie podawać. Jej stan w nd był naprawde kiepski.
UsuńKochana ja Ci niczego nie zarzucam, pytałam z ciekawości, bo my właśnie na górne drogi oddechowe tylko inhalacje, i tak w kółko...
UsuńZdrówka dla was :*
OdpowiedzUsuńDzięki Izzy ❤️ chyba pomału wychodzimy na prostą. Do tego doszły ząbki 😍
UsuńMy też byliśmy chorzy i ciągnęło się tak w sumie miesiąc - najpierw mąż tydzień, potem ja 2 tygodnie, a w międzyczasie mała też 2 tygodnie. Więc sezon chorobowy też mamy zaliczony. Trzymamy za Was mocno kciuki 😘
OdpowiedzUsuńWychodzimy na prostą ❤️ dziekuję i dla Was również dużo zdrówka 😍
UsuńDużo zdrówka 😘
OdpowiedzUsuńBrak poprawy po antybiotyku? Dobra decyzja, ponowna wizyta i zmiana.
Właściwie zawsze przed włączeniem powinno się robić właśnie CRP i do tego posiew, żeby antybiotyk był celowany, ale w tym kraju, w tych realiach, nie ma na to miejsca i czasu. Grunt to obserwacja dziecka i właściwa reakcja. Brawo 👏 😉
A tak na marginesie, pamiętajcie, że u niemowląt i malutkich dzieci katar trwa dłużej niż sławne 7 dni, może przedłużać się nawet do 3 tygodni.
Pozdrawiamy 😊
Dzięki Sesi, na pewno wezmę Twoje rady pod uwagę! Jeśli chodzi o CRP to niestety wówczas nie mieliśmy możliwości tego zrobić, bo to była niedziela. Może faktycznie mogłam poczekać do poniedziałku rano, ale ta wysoka temperatura nas mocno niepokoiła. Mój mąż zresztą jest taki trochę narwany jeśli chodzi o zdrowie Jagody i on na serio z każdą pierdołą kazałby mi do lekarza chodzić, pojęcia nie mam skąd się to jemu wzięło :) Ja jestem raczej z tych, co pochopnie do lekarza nie idą, zwłaszcza, że w przychodni można załapać jeszcze gorsze sprawy.
UsuńCo do kataru to się zgodzę. Podobnie jest z kaszlem. Jest coś takiego jak kaszel poinfekcyjny, który może utrzymywać się jeszcze 2 tygodnie po chorobie, a ludzie mylnie biorą go za niedoleczenie, za chorobę.
Proszę bardzo 😊
UsuńDokładnie tak jak piszesz.
A z tym chodzeniem do lekarza. U takiego maluszka lepiej nie lekceważyć tematu. Bo choroba w małym organizmie postępuje szybko i lepiej być dzień za wcześnie, niż minutę za późno.
Poza tym CRP, posiew to złoty standard, którego u lekarza pierwszego kontaktu raczej się nie stosuje, więc nie myśl, że to błąd, bo niedziela. Taki mamy kraj, niestety...
Najważniejsze to obserwacja, szybka reakcja i lekarz, który stara się rozsądnie, zgodnie z aktualną wiedzą podejmować decyzje.
My też nie lekceważymy gorączki i stawiamy się zawsze u lekarza. Co prawda zawsze po to żeby usłyszeć, że jest ok, ale lepiej dmuchać na zimne.
Pozdrawiamy 😊 😘