Włajaż, włajaż

Rzym.... Na samo wspomnienie sama uśmiecha mi się buzia. Bardzo miło spędziłam tam czas. Pogoda dopisała, już wysiadając z samolotu czuć wiosnę, 16 stopni w ciągu dnia, czasami słońce, czasami delikatny deszcz, ale generalnie wiosna. 

Mieszkałyśmy w dzielnicy Trastervere, która jest skupiskiem wąskich, klimatycznych uliczek, knajpek, kawiarni i znajduje się w takim miejscu, że wszędzie praktycznie mogłyśmy w 20 minut dojść na pieszo. Wszędzie, to znaczy w miejsca głównych atrakcji :) Jeśli ktoś z Was szuka, lub będzie szukał noclegu w Rzymie to piszcie, podam Wam namiary. Już na miejscu okazało się, że naszą hostką jest Polka mieszkająca w Rzymie, z czego od razu skorzystałyśmy i zrobiłyśmy z nią wywiad co gdzie i jak :) Nie ma to jak dowiedzieć się od lokalsów rzeczy, których nie wyczytasz w necie. I tak dzięki Katarzynie już tego samego wieczoru zajadałyśmy pyszne włoskie jedzenie w bardzo przystępnych cenach.

Wypad był babski- poleciałam ja, moja siostra i moja siostrzenica- więc z góry wiadomo było, że wieczorne imprezy odpadają. Nie ubolewałyśmy nad tym, ponieważ po pierwsze uwielbiamy spędzać czas z moją sistrzenicą, a po drugie nastawiałyśmy się raczej na chill  i spacerowanie. Zresztą mówiąc szczerze- impreza to była ostatnia rzecz o jakiej myślałam na tym wyjeździe, ponieważ dziennie robiłyśmy spacerem 10-15 km, więc wieczorem nogi wychodziły nam z tyłka i nie wybierałyśmy innej pozycji niż horyzontalna :) 

Jedzenie włoskie jest obłędne, język włoski jest piękny, uwielbiałam przysłuchiwać się przypadkowym osobom na ulicy, ludzie są piękni, pięknie ubrani. To chyba zasługa słońca i energii jaką ono im daje, bo nawet kobiety, które nie uchodziłyby za wybiegową piękność miały w sobie urok i wdzięk. 

Rzym poznawałyśmy na własną rękę, posiłkując się wskazówkami z blogów. Nie mogłyśmy pominąć oczywiście Koloseum, Forum Romanum, Panteonu, Pomnika Wolności, Piazza Navona, Villi Borghese, Watykanu i fontanny Di Trevi, która zrobiła na mnie chyba największe wrażenie (chociaż woda to mój żywioł, jak to na Ryby przystało, więc to była oczywista oczywistość :) ). Pozwoliłyśmy sobie czasem zejść ze szlaku i zgubić się w tych klimatycznych uliczkach, usiąść na przepyszną kawę i chłonąć miłą atmosferę.

Wrzucę Wam kilka fotek:










Mogę powiedzieć, że naładowałam baterie i do naszej wiosny powinno wystarczyć :)

Komentarze

  1. Jejku jak pięknie 😀
    I jaka ładna pogoda 😀nie to co u nas 😀
    Fajnie zobaczyć Twoją buźkę kochana 😄😄😄
    Kocham pizze to Rzym byłby dla mnie rajem 😀😀😀😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie :) Ja jako fanka makaronów różnego rodzaju byłam w kulinarnym niebie :) Za słodyczami nie przepadam, ale tiramisu również wymiatało :)
      Co do zdjęć- postanowiłam nie ukrywać swojej tożsamości, Ci co mogą wiedzieć o blogu- wiedzą, reszta wątpię żeby tu miała jak trafić :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Będzie mi miło, gdy zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.