Wizyta u pani doktor

Dziś wieczorem byłam na wizycie u pani doktor, która "leczy" nas w poradni niepłodności. Wizyta była w prywatnym gabinecie, więc i rozmowa nieco inna. Choć nie mogę powiedzieć- lekarka jest miła i naprawdę niezwykle rzeczowa, niezależnie gdzie przyjmuje, więc zastrzeżeń nie mam. To sprawia, że nadal jak na razie przy niej trwam, bo wzbudza moje zaufanie.
Ale do rzeczy. Jechałam tam z nadzieją, że przyspieszymy procedury związane z inseminacją i nie będę musiała czekać do połowy lipca. No i się udało :) Jak tylko się zacznie najbliższy cykl mam się odezwać, ona przepisze leki i będziemy działać. Można? Można. Oczywiście kosztowało mnie to 200 zł, no ale kupiłam sobie trochę czasu przez to.
Rozmawiałyśmy też o różnych opcjach no i ustaliłyśmy też, że jeśli do sierpnia nam się po tych dwóch albo może i trzech inseminacjach nie uda, to w sierpniu zrobimy laparoskopię..... której cholernie nie chciałabym mieć, bo strasznie się boję takich akcji. Wiem, śmiesznie to brzmi w literkach osoby, która stara się o dziecko, a jak wiemy- ciąża kończy się porodem, który zwykle nie jest przyjemny. No, ale nie porównujmy :)

W ogóle, to mam jeszcze jedną opcję w planach, ale o tym napiszę Ci już następnym razem. Choć jak sobie myślę o tym, to papucha mi się sama śmieje ;) Opowiem Ci jutro! Teraz idę spać, bo rano musze bardzo wcześnie wstać. Trzymaj się!

Komentarze

  1. Fajnie, że da radę coś przyspieszyć. No i może pod szczególną opieką Pani dr pewne rzeczy będą załatwione tak jak powinny być ☺
    Jestem pozytywnej myśli.
    My narazie nie spieszymy się tak bardzo, bo w naszym przypadku musimy skorzystać z dawcy. Dlatego chcę, aby mój mąż był gotowy do tej decyzji.
    Jednak widzę, że coraz bardziej dorasta do tej myśli. Dużo o tym rozmawiamy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, nie ma co naciskać. U facetów niestety mocno cierpi ego w takich przypadkach i chyba muszą sami w sobie to najpierw przetrawić. U nas na początku u mojego męża wyniki były średnie, nawet mocno średnie. Oj, jak wtedy ego dało się we znaki.. Ale wyniki na szczęście się poprawiły.
      Wiesz, my się w sumie też nie spieszymy, choć w naszym przypadku wsyztsko się dzieje i raczej będzie dziać nasieniem męża, ale no wkurza mnie fakt, że na zabieg trwający 2 minuty muszę czekać 3 miesiące.. Na szczęście następną inseminację będę miała na początku czerwca, więc udało się nieco przyspieszyć i tym sosobem zamiast jednej do sierpnia, będę miała trzy.

      Usuń

Prześlij komentarz

Będzie mi miło, gdy zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.