Moja opinia o wiaderku Tummy Tub
* Z wiaderkiem do kąpieli Tummy Tub miałam styczność już ponad 10 lat temu, kiedy opiekowałam się dwiema dziewczynkami podczas studiów w Poznaniu. Wtedy był to zupełnie nieznany wynalazek, zresztą mam wrażenie, że i teraz nie jest zbyt popularne. Pewnie gdybym nie poznała go wówczas, to sama bym nie zdecydowała się teraz na zakup. Rozważałam zakup wiaderka jeszcze przed porodem, ale jakoś nie zdążyłam kupić (serio to napisałam? Serio napisałam, że nie miałam czasu przed porodem ;)?), dostaliśmy w spadku po mojej siostrzenicy klasyczną wanienkę z Ikei i jakoś uznałam, że temat kąpielowy mamy zamknięty. Kiedy Jagoda miała kolki coraz częściej chodził mi po głowie zakup wiadra. Kąpiele przynosiły Jagodzie ulgę, jednak zwykle były one krótkie, a ze względu na niewielką ilość wody nie zdążyła się wygrzać, w efekcie czego gdy lądowała na przewijaku była marudna. W wiadrze jest inaczej. Całe ciało zanurzone jest w wodzie. Dziecko przyjmuje w nim fizjologiczną pozycję taką jak w brzuch...