Posty

Wyświetlanie postów z 2019

Trochę czasu minęło, odkąd napisałam ostatni post..

Nie chce mi się wierzyć, że ostatni raz coś tu napisałam w maju.. To pół roku temu! Wracam do pracy przy komputerze, więc pewnie wrócę i do pisania bloga, bo jestem mistrzem w wymyślaniu wszystkiego innego, byle odwlec jakieś przykre obowiązki. W końcu co masz zrobić teraz, zawsze możesz zrobić później :) Kto mi zabroni :) Na szybko Wam tylko powiem, że wróciłam do pracy. Początkowo mnie przerażało, jak poradzę sobie z połączeniem obowiązków zawodowych z obowiązkami domowymi, ale okazało się że strach ma wielkie oczy i wszystko poszło gładko. Najmniej się obawiałam o to, że Jagódka zostanie w domu i będę się martwić czy u niej wszystko ok. Mamy ten luksus, że ani moja mama, ani teściowa już nie pracują i obie zdeklarowały chęć opieki nad Jagodą, więc babcie się dzielą (moja mama pierwsze trzy dni w tygodniu, teściowa ma czwartek i piątek) a ja mam spokojną głowę. Choroby nas omijają na szczęście, ale gdyby jakaś się trafiła, to wiem, że babcie dadzą radę. Przyznam szczerze, że ni

Maj

Obraz
Maj od jakiegoś czasu jest moim ulubionym miesiącem. Zieleń pojawia się na niemal wszystkich drzewach, kwitną bzy i konwalie. Uwielbiam wiosenne ciepełko, ale i deszcz, burze. Tegoroczny maj niestety ciepłem nas nie rozpieszcza, ale z nadzieją wypatruję poprawy, którą zapowiadają prezenterzy prognoz pogody. Jako, że raczej nie lubię narzekać- w te chłodne dni ogrzewam się promyczkiem, który rośnie pod dachem naszego domu :) Na początku maja byliśmy na wypadzie w góry ze znajomymi. Typowa majówka, ale ekipę mieliśmy epicką- jechało 7 rodzin, także spora wycieczka. Jagoda jest wspaniałą towarzyszką podróży- zarówno podróż samochodem, jak i wspinaczki znosiła rewelacyjnie.  W maju też Jagoda zaliczyła pierwsza nockę u babci i dziadka. Choć wiedziałam, że mała jest w najlepszych rękach, w jakie mogłabym powierzyć naszą córkę, to czułam się z tym dziwnie. Ale wszystko przebiegło bezproblemowo, a my zamiast korzystać z możliwości przespania spokojnie nocy

Szybki update

Odnoszę wrażenie, że coraz mniej Was tu zagląda, a już na pewno komentuje :( Wiem, ze to wina tego, że zaniedbałam ostatnio bloga i już tyle razy się zabierałąm za wpis, ale ostatcznie brakowało czasu albo weny. Co u nas? U nas właśnie Jagoda kończy 9 miesiąc. Szok i niedowierzanie jak ten czas zaczął teraz pędzić. Pamiętam jak dłużyły mi się pierwsze 2-3 miesiące. Baby bles, kolki, brak interakcji i każdy dzień jak dzień świstaka- mleko, pieluchy, karmienie, spanie i tak w kółko. A teraz? Teraz czas leci jak szalony, a Jagoda z każdym dniem przynosi nam coraz więcej radości. Na szczęście trafił nam się pogodny egzemplarz. Ja staram się jej poświęcać jak najwięcej uwagi, choć postawiłam sobie za cel, aby dawać jej swobodę w poznawaniu świata. Kolejny wpis szykuję o typach rodzicielstwa, więc zobaczycie, czy któryś z nich do Was pasuje. Ale napiszę Wam tylko, że jest jeden typ- rodzic helikopter, którego za nic w świecie nie chciałabym uskuteczniać. Także Jagoda swobodnie poznaje

10 rzeczy, których o mnie nie wiecie i pewnie Was nie interesują

Aga z Drogi Nie Na Skróty nominowała mnie do przedstawienia 10 faktów o mnie. Długo zastanawiałam się, co takiego mogę Wam przedstawić o sobie no i coś tam się zebrało. 1. Nie lubię czerwonych potraw. Są wyjątki- spaghetti, pomidorówka, pesto. Ale generalnie potrawy, które są czerwone wybrałabym jako ostatnie z menu :) 2. W swoim życiu mieszkałam w 6 miastach. 3. Nie znoszę przejeżdżać pod mostem, jak jedzie na nim pociąg. Jeśli zachodzi taka sytuacja i jest taka możliwość to zatrzymuję samochód i czekam aż pociąg przejedzie. Mój mąż za to, znając moją fobię- kiedy kieruje to przyspiesza w tym momencie, żeby zdążyć :) Szuja jedna. 4. Kiedyś trenowałam różne dyscypliny sportu. Bardzo dużo osiągnęłam grając w korfball, choć podejrzewam, że 99, jak nie 100 % z Was pojęcia nie ma o istnieniu takiej dyscypliny sportu :) No i skakałam wzwyż, mój rekord to 165 cm :) 5. Bardzo lubię występować publicznie. Na scenie nie czuję żadnej tremy, niestety nie mam wielu szans by to wykorzysty

Czekając na wiosnę

Obraz
Dziś Jagoda skończyła 8my miesiąc :) Choroba chyba zażegnana. Od zeszłego tygodnia Jagódka pięknie raczkuje do przodu. Do tej pory szło jej nieźle, ale tylko do tyłu :)

Pierwsza poważna choroba

Sezon chorobowy w pełni. Wokół gdzie się nie słyszy, wszyscy chorzy. Przychodnie pełne. I nas niestety nie ominęło i to w najgorszej postaci. Zaczęło się niewinnie, od pokasływania. W nocy pojawiła się gorączka i katar lecący ciurkiem. Wizyta u lekarza i bez dwóch zdań antybiotyk. Na szczęście oskrzela czyste. Ale mija jeden, drugi, trzeci dzień, bez poprawy, a temperatura nadal, w nocy nawet 39 st. W środę, 3 dnia postanowiłam pójść kolejny raz do lekarza, bo ta temperatura nie dawała mi spokoju. Po antybiotyku nie powinna już być taka wysoka, a już na pewno nie trzeciego dnia. Pani doktor mocno się zdziwiła, gdy nas znowu zobaczyła. Na szczęście wzięła na poważnie moje podejrzenia i już na początku powiedziała, że faktycznie już na pierwszy rzut oka Jagoda jej nie nie podoba, a już ta temperatura mocno niepokojąca. Osłuchała ją i okazało się, że pojawiły się zmiany osłuchowe. Nie powiedziała konkretnie gdzie i co to znaczy a ja w tym stresie nie dopytałam. Decyzja- zmiana antybiotyk

Wizyta w szpitalu

W piątek zgłosiłam się do szpitala na ten zabieg łyżeczkowania. Na izbie przyjęć mnie przyjęli, założyli wenflon (ała) i zaprosili do sali w oczekiwaniu na badanie. Zawsze mnie bawi strój szpitalny- koszula, szlafrok, skarpetki i klapki, bo ja nigdy, ale to nigdy tak nie chodzę ubrana :) Na badaniu ordynator zapytał mnie o wskazanie, więc powiedziałam, że doktor wpisał resztki po porodzie, choć to nie wiadomo co jest. Więc na wstępie dostałam już odpowiedź, że jakie resztki po siedmiu miesiącach i że macica zdążyła się już dawno oczyścić. Zresztą przy tym zazwyczaj są plamienia i bóle, a ja ani jednego ani drugiego nie mam. Więc zabieg jest bezpodstawny. Ale zlecono mi jeszcze USG (bo ordynator swoją diagnozę wydał po badaniu palpacyjnym). Na USG pani doktor, bardzo uprzejma i rzeczowa, wyjaśniła mi, że widzi o co doktorowi chodziło i że to prawdopodobnie nie są resztki po porodzie, to wygląda na jakieś zwapnienie. I że jeśli się upieram i doktor naciskał, żeby zabieg zrobić, to on

Spokój

Wiecie co? Zdaję sobie sprawę, że przede mną jeszcze wiele, wiele wyzwań, trudnych chwil i decyzji. Ale muszę Wam napisać, że czuję spokój. Jak przypomnę sobie początki rodzicielstwa.. Myślę, że część tego co się działo w pierwszym miesiącu życia Jagody wyparłam. Jak wrócę myślami do tego czasu... Mam obraz siebie jako histeryczki przerażonej nową sytuacją. Na pewno przytłoczyła mnie totalna zmiana życia, której nie jesteś sobie w stanie wyobrazić przed narodzinami/adopcją dziecka. Czasem, gdy jeszcze nie mieliśmy Jagody, kiedy ktoś mi opowiadał jaka to zmiana, myślałam, że ale wyolbrzymiają. Jaka tam zmiana, po prostu nowy członek rodziny i już. Matko, jaka ja byłam naiwna :) Kiedy pojawiła się Jagoda czułam jakiś wewnętrzny żal, że nikt mnie nie uprzedził, że początek będzie aż tak ciężki, przede wszystkim ze względu na szalejące hormony. A może uprzedzał, a do mnie to nie docierało? Karmienie piersią.. No to było coś, w czym totalnie się nie odnalazłam. Ostatnio rozmawiałam z moj

Styczeń.

Styczeń to nie jest dobry miesiąc do zaczynania roku. Tak zawsze mówiłam i wielokrotnie się to sprawdzało. Na szczęście u Jagódki wszystko w porządku, poza drobnym przeziębieniem młoda ma się świetnie. W zasadzie u mnie też mogło być gorzej. Od początku. Jakoś na koniec grudnia zauważyłam u siebie na piersi, konkretniej na brodawce pewną zmianę, ale zbagatelizowałam to. Jednak w styczniu zaczęłam się temu baczniej przyglądać i wzbudziło we mnie to niepokój. Zdecydowanie nie polecam w takich przypadkach dr. Google bo w większości przypadków mówi, że to rak. Chciałam w lutym lub marcu zrobić sobie cytologię, no ale zdecydowałam się przyspieszyć wizyte u mojego gina, który robi także usg piersi. Niestety, termin dostałąm na koniec lutego, takim obleganym lekarzem jest mój ginekolog. Poprosiłam panią w rejestracji, żeby zapisała mój numer i jak tylko się coś zwolni, jestem chętna. Na szczęście dla mnie jakaś pacjentka zrezygnowała, więc wskoczyłam w jej miejsce. Usg piersi na szczę

Pora na spanie- nie wierzganie. Potrzebuję rady.

Staram się nie dawać wciągnąć w porównywanie dzieci i "dziecko powinno". Doskonale wiedziałam, jeszcze zanim będąc mamą, że każde dziecko jest inne i ma indywidualny tok rozwoju, mieszczący się w jakichś ramach. Jest jednak jeden temat, który często mi chodzi po głowie i który czasem wbija mnie w poczucie winy. Zasypianie. Jagoda jest kochanym dzieckiem i raczej zawsze jestem w stanie rozpoznać sygnały, że jest zmęczona. Do niedawna miała trzy drzemki, myślę zresztą, że do tej pory chętnie ucięłaby sobie jeszcze trzecią (a kto nie?), ale ta trzecia drzemka odbywałaby się koło 17, a to nie wróżyłoby nic dobrego na wieczór. Zatem staram się teraz pilnować, żeby miała dwie drzemki, jedną ok 9-10, a drugą koło 14. Jeśli naprawdę widzę, że potrzebuje jeszcze chwili snu, bo np. poprzednie drzemki się przesunęły i były wcześniej, to pozwalam jej jeszcze na drzemkę koło 16. Problem jest z zasypianiem. Jak jest mocno zmęczona, to zasypia zwykle przy butelce i nie ma problemu.

6 miesięcy minęło :)

Zrobię mały update co tam u nas słychać. Jagoda właśnie skończyła 6. miesiąc. Jestem zaskoczona jak ten czas teraz zasuwa. Pamiętam, jak pierwszy miesiąc mi się jakoś dłużył. Mała od końca grudnia samodzielnie siedzi. W piątym miesiącu pięknie przewracałą się z brzuszka na plecy i na odwrót. Teraz jedną z ulubionych zabaw jest turlanie się po łóżku. Dla mamy jest to mniej ulubiona zabawa, bo oznacza, że drzemki już tylko w łóżeczku :) Jestem przekonana, że takie szybkie postępy w rozwoju ruchowym Jagody zawdzięczamy cotygodniowym ćwczeniom, na które jeżdżę z Jagodą od dwóch miesięcy. Udało nam się załapać na NFZ, więc korzystamy ile fabryka dała. I faktycznie- rezultaty są oszałamiające. Po każdych ćwiczeniach widzę, że Jagoda coraz sprawniej się porusza. Pewnie już siedzi, bez bujania się, dzięki czemu karmienie w krzesełku też jest dużo łatwiejsze. Od czwartego miesiąca rozszerzaliśmy dietę, opierając się głownie na razie na słoiczkach. Teraz Jagoda na śniadanie dostaje kaszkę

Ja tu tylko to zostawię..

Mówiłam, że na razie odpocznę, ale ten blog zawsze był dla mnie miejscem, gdzie przychodziłam wylać swoje myśli i tym razem też przyszłam tu to zrobić. Choć tym razem przyszłam upuścić tu trochę żółci. Wspominałam już wam kiedyś, że moje stosunki z teściową należą zdecydowanie do tych chłodnych. Wiele razy starałam się dać jej szansę, do tej pory zresztą moje znajome dziwią się, że jeszcze ją trawię i tak uprzejmie się do niej odnoszę. Zaczęło się w zasadzie od początku, gdy zaczęłam się spotykać z moim mężem, wówczas jeszcze chłopakiem. Generalnie nie zwracała się do mnie osobowo, tylko mówiła o mnie "ONA". Np gdy siedzieliśmy wszyscy razem przy stole padało: "Czemu ONA nie je ziemniaków", "Nałóż JEJ" itp. Wszystko to odbywało się w mojej obecności. Później doszły osobiste wycieczki na wiele tematów, generalnie niemal wszystko robiłam inaczej niż ona, więc oczywiście źle. Na szczęście miałam za sobą mojego męża. Zawsze stawał po mojej stronie. I nadal