Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2018

Kołysanki- utulanki

Obraz
Pracując najpierw jako niania- "odhowałam" 3, a w zasadzie 4 dzieci, a później w przedszkolu często w pracy wykorzystywałam muzykę. Różnego rodzaju muzykę, od kołysanek po muzykę taneczną lub klasyczną. Dzieciaki uwielbiają zabawy przy piosenkach. Maciek, którym się opiekowałam przez 1,5 roku zasypiał tylko przy włoskich przebojach, miał swoją płytę, która rozpoczynała się piosenką Acapulco. Znam ją do teraz na pamięć, mimo, że nie umiem ni w ząb mówić po włosku :) Na szczęście jakoś włoskie przeboje to piosenki, które chyba każdemu wpadają w ucho, więc dzielnie to znosiłam :) Jest jednak jedna płyta, którą ukochałam szczególnie. Są to "Kołysanki- utulanki" śpiewane przez Grzegorza Turnaua z Magdą Umer. Są to klasyczne kołysanki, jednak w niesamowitym wykonaniu. Moją ulubioną jest "Kołysanka dla okruszka" ze słowami Agnieszki Osieckiej, a muzyką Seweryna Krajewskiego. Osiecka napisała tę kołysankę dla S. Krajewskiego po tym, jak jego syn zginął w wypadku

Przyjaciel na dobre i złe

Obraz
Dzień płynie mi za dniem, weekendy kojarzę tylko dlatego, że mąż w domu :) Żałuję, że nie mam żadnej pasji, która pozwoliłaby mi wypełnić mnóstwo wolnego czasu. Uwielbiam czytać książki, jednak nie wiem zupełnie dlaczego- czytanie obecnie nie sprawia mi to aż takiej przyjemności, jak dotychczas. Nadmiar wolnego czasu temu nie sprzyja :) Kiedy chodziłam do pracy, na treningi jakoś lepiej umiałam sobie ten czas zagospodarować. No ale nie ma co narzekać, wypoczęta i wyspana jestem teraz za wszystkie czasy. Na szczęście mam towarzyszkę, która umila mi każdy dzień i nie wyobrażam sobie teraz domu bez niej. Psa dostałam od mojego męża na 30 urodziny. W moim rodzinnym domu jest już jeden pies, który często u nas bywał i którym opiekowaliśmy się, gdy rodzice wyjeżdżali. Uwielbiam psy i uważam, że są cudownymi zwierzętami, jednak posiadanie własnego wiąże się z dużym obowiązkiem. Mąż się później przyznał, że wyczytał gdzieś, że pojawienie się szczeniaka w domu może pomóc w terapii niepłodnoś

21 tydzień i badanie połówkowe

Obraz
Nie mogę uwierzyć, że połowa ciąży już za mną. Ostatni miesiąc minął mi bardzo spokojnie- kiedy wszyscy dookoła chorzy, mnie zdrowie dopisuje i nie mogę narzekać, bo najmniejszego kataru nawet nie miałam. Jedyne na co mogę narzekać, choć i tak trochę grzeszę, to siedzenie w domu. Należę do osób, które mimo że kochają towarzystwo i rozmowy z ludźmi, to lubią być też ze sobą sam na sam i raczej się nie nudzą. Tak było do października, kiedy moje życie wypełniała praca, spotkania ze znajomymi, projekty, remont i jakieś przyziemne obowiązki. Ale od listopada siedzę w domu, wszyscy dookoła pracują do popołudniowych godzin, a ja nagle nie miałam się czym zająć, bo wszystkie obowiązki nagle ze mnie zeszły- w pracy miałam wszystkie tematy w miarę pozamykane, remont właśnie się skończył i wszystko było zamknięte na tip top. Czytanie książek, które uwielbiam przestało mi wystarczać, brakowało mi po prostu kontaktów z ludźmi, jakie zapewniała mi codziennie praca. Pogoda nie sprzyja spacerom

Chiński kalendarz

Obraz
Pamiętacie jak zastanawiałam się i o zgrozo! korzystałam z niektórych alternatywnych metod radzenia sobie z niepłodnością? Pisałam o tym między innymi tu ,  tu  i tu (klik). Naprotechnologia akurat nam pomogła (wiem, że nie wszystkim pomaga), ale te szamańskie metody... Teraz uśmiecham się na samą myśl o tym, że w ogóle się zdecydowaliśmy. Kiedy zaszłam w ciążę, koleżanka powiedziała do mnie: "Będziecie mieli dziewczynkę, z chińskiego kalendarza tak wychodzi." Ja oczywiście myśląc, że to jakieś zabobonowe myślenie puściłam to mimo uszu, nie zastanawiając się nad tym, kogo noszę pod sercem. Kiedy ktoś mi mówił- "Wyglądasz pięknie, będziesz miała chłopca!" lu "Zmieniłaś się na buzi- będzie dziewczyna!" odpowiadałam zawsze, że wróżenie zostawiam lekarzowi. Cieszyłam się po prostu, że nam się udało nie myśląc o płci. Przypomniałam sobie o tej "wróżbie" z chińskiego kalendarza siedząc na fotelu w 12 tygodniu ciąży, kiedy lekarz mi powiedział, że b