Ja tu tylko to zostawię..

Mówiłam, że na razie odpocznę, ale ten blog zawsze był dla mnie miejscem, gdzie przychodziłam wylać swoje myśli i tym razem też przyszłam tu to zrobić. Choć tym razem przyszłam upuścić tu trochę żółci.

Wspominałam już wam kiedyś, że moje stosunki z teściową należą zdecydowanie do tych chłodnych. Wiele razy starałam się dać jej szansę, do tej pory zresztą moje znajome dziwią się, że jeszcze ją trawię i tak uprzejmie się do niej odnoszę. Zaczęło się w zasadzie od początku, gdy zaczęłam się spotykać z moim mężem, wówczas jeszcze chłopakiem. Generalnie nie zwracała się do mnie osobowo, tylko mówiła o mnie "ONA". Np gdy siedzieliśmy wszyscy razem przy stole padało: "Czemu ONA nie je ziemniaków", "Nałóż JEJ" itp. Wszystko to odbywało się w mojej obecności. Później doszły osobiste wycieczki na wiele tematów, generalnie niemal wszystko robiłam inaczej niż ona, więc oczywiście źle. Na szczęście miałam za sobą mojego męża. Zawsze stawał po mojej stronie. I nadal stoi. Sam zresztą uważa, że teściowa jest dzikuską.

Było naprawdę wiele sytuacji przed i po ślubie, których tu nie będę opisywać, ale sprawiły mi ogromną przykrość. Ale odkąd zaszłam w ciążę nie dotyczyły już tylko mnie.

Gdy dowiedziała się, że jestem w ciąży to nawet się ucieszyła. Ale gdy w poprzednie święta oznajmiliśmy rodzicom, że spodziewamy się córeczki, moja teściowa powiedziała: "Łeee.. Trudno, od października postaracie się o chłopca." Na pytanie dlaczego tak mówi, odpowiedziała, że chłopiec to chłopiec i przekazanie nazwiska. Odpowiedziałam jej tylko, że tak cudownego chłopca jak ona to ja już nie urodzę i że my bardzo cieszymy się, że będziemy w ogóle mieli dziecko, a tym bardziej dziewczynkę. Powiedzcie jaka normalna kobieta tak mówi? Zwłaszcza, że wiedziała, że długo się staramy.

W marcu była na wakacjach w Egipcie. Ja byłam mniej więcej w szóstym miesiącu ciąży. Po powrocie zaprosiła nas na obiad. Kiedy wychodziliśmy dała mi worek i powiedziała: "Tu masz pieluchy tetrowe, jeszcze po Ł. (moim mężu) no i taki biały, gruby ręcznik. Ukradłam z hotelu dla małej." W połowie drogi dopiero do mnie dotarło co ona powiedziała i zapytałam męża, czy przypadkiem się nie przesłyszałam. Tak. Dała w prezencie dla wnuczki kradziony ręcznik, w który wycierało się kilka tysięcy osób z całego świata. Bo ładny. Biały. Gruby... I żółte ze starości pieluchy.

Innym razem przyszła z prześcieradłem. Jak je zobaczyłam, to nie mogłam wyjść ze zdumienia, że kobieta, która jeździ trzy razy do roku na zagraniczne wakacje, ubiera się całkiem przyzwoicie i żyje na dobrym poziomie przychodzi z takimi prezentami.. Prześcieradło miało pożółkłą metkę z PRL-u, konkretnie z '88 roku i było w kolorze beżowo- błękitnym. Moje pierwsze skojarzenie było z pryczami więziennymi i nawet sobie nie potrafiłam wyobrazić, jak ono mogłoby wyglądać w pięknym, białym łóżeczku Jagódki. Jako, że uznaję się za dobrze wychowaną- podziękowałam, a "prezent" schowałam gdzieś na strychu.  Ale ostatnio coś skomentowała i mąż wygarnął mamie, że nic małej nie kupiła jeszcze (ja nie oczekuję prezentów, ale to jest WNUCZKA przecież, a teściowa małej kupiła do Mikołaja 4 paczki pieluch i kilka paczek mokrych chusteczek. Tak, na urodzenie również jej nic nie kupiła, a na chrzciny dała 500 zł. Nie. Przepraszam. Zamroziła, bo te 500 zł jest u niej na koncie.), a na to ona, że jak mi kiedyś przyniosła prześcieradło dla Jagódki, to spojrzałam na nie tak, że jej się już odechciało dawać prezentów. No szlag mnie wtedy trafił, uwierzcie mi. Pokazałam mężowi to prześcieradło, bo on już zapomniał, spakowałam razem z tym pięknym ręcznikiem z Egiptu i powiedziałam, że ma jej oddać, i powiedzieć, że to spojrzenie pokazywało jedynie to, że ugryzłam się wtedy w język i z grzeczności nic nie powiedziałam, bo nie wyobrażam sobie jak ktoś może z takim czymś przychodzić do małego dziecka. 

Kiedy mała się urodziła, a ja po powrocie ze szpitala borykałam się z baby bluesem, karmieniem piersią i kolkami, które nadeszły, ona przyszła jednego dnia, żeby "zająć" się małą i gdy ktoś jej powiedział, że ma ją nosić, bo mała teraz tego wymaga, przyszła do mnie i powiedziała: "Co tyżeś z tym dzieckiem zrobiła, że je trzeba ciągle nosić?! Teraz to już w ogóle sobie z nią nie poradzicie". Popłakałam się, wstałam, zabrałam małą i powiedziałam, że już jej dziękuję, nie będzie się zajmować małą i że będziemy ją nosić tyle ile będzie potrzebować. Usiadła obrażona i po chwili wyszła. Mój mąż w sumie oniemiał. Teraz już jej twardo zwraca uwagę, bo kobieta grubo przesadza. 

Teściowa jest jedyną osobą, na którą mała płacze. Jagódka jest bardzo pogodnym dzieckiem, uśmiecha się do każdego i nie boi się. Ale u niej na rękach płacze. I niech ktoś mi powie, że dobrych i złych ludzi się nie wyczuwa. 

 Uwierzcie mi, że ograniczam z nią kontakt jak tylko mogę, bo dla mnie ta kobieta jest toksyczna. Staram się zagryźć język tylko i wyłącznie ze względu na mojego męża, on jest jedynakiem i ze względu na Jagódkę. W końcu to jej babcia.  Sama się sobie dziwię, że odnajduję w sobie takie pokłady cierpliwości na tę babę. 

Podczas ostatniej wigilii złożyła życzenia wszystkim, zaczęła dzielić się opłatkiem z psem (!), więc podeszłam do niej, bo ze mną się jeszcze nie podzieliła. "AAA! Jeszcze Ty. No Tobie to życzę tylko, żebym wreszcie doczekała się tego wnuka." Kurtyna.

Komentarze

  1. Kochana nie wiem jak dajesz rade. Jak dlugo mozna gryźć sie w jezyk, szkoda jezyka!
    Znam takie historie i wspolczuje, koegzystowania z kims takim. Najgorsze, ze ta osoba za chwile bedzie chciala spedzac czas z Wasza corka. Niestety ludzie sie nie zmieniaja. Pewnie nie moze sie pogodzic, że jej syn ma wlasna rodzine i juz jej tak nie potrzebuje (mam kolezanke w podobnej sytuacji).
    Życzę duzo spokoju. Moze warto powiedziec jej ze jej zachowanie nie jest ok, choc watpie, że to pomoże ale na pewno Ci ulzy😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Historia rodziny mojego męża jest dość zawiła, ale pokrótce- męża tata już nie żyje, umarł jeszcze przed naszym ślubem. Mama natomiast jest zakochaną w synu wyznawczynią teorii, że kobieta powinna zawsze i wszędzie usługiwać mężczyźnie.
      Strasznie ją to chyba boli, że my poza tym, że jesteśmy mężem i żoną, jesteśmy także partnerami- w prowadzeniu domu, w wychowaniu, itp.
      Do niej nie dotrze żaden mój argument, ani mojego męża. Za to będzie mówić, że ją skrytykowałam, że jestem taka, śmaka i owaka. Nie jest mi to potrzebne. Dla swojego spokoju ograniczam z nią kontakty do minimalnego minimum.

      Usuń
    2. Kochana, to cud, że Twój mąż jest NORMALNYM człowiekiem i że chce być Twoim partnerem z PRAWDZIWEGO zdarzenia - wiesz, często osoby wychowane w dany sposób powielają go później w swoim dorosłym życiu. Na całe szczęście jego to nie dotyczy 😊
      Powiem Ci, że czytając ten post nasunęło mi się na usta jedynie: "Ja pier****..." Jak Ty to wytrzymujesz... Ja też jestem kulturalna, ale też (za)bardzo asertywna i na sto procent powiedziałabym wprost co myślę o tym prześcieradle lub ręczniku. Skończyłoby się pewnie konfliktem 😐 Masakra. Masz absolutną rację, ograniczaj te kontakty jak się da. Przesyłam Ci dużo mocy i wsparcia 😊

      Usuń
    3. Oj, uwierz mi, Aga- to fakt, że to cud, że mój mąż wyszedł na ludzi, jednak wychowywany z taką kobietą, jako pępek świata, musiał dostać kilka lekcji sprowadzania na ziemię. Jego uratowało to, że w wieku 18 wyprowadził się do innego miasta i rzadko przyjeżdżał do domu.
      Dzięki za wsparcie. Staram się być ponad to i nie zniżać się do poziomu jaki ona prezentuje.

      Usuń
  2. To co piszesz jest na prawdę przerażajace. Nie do wiary ze takie osoby są wśród nas. Myśle ze ograniczanie kontaktów to jedyne wyjście bo takiej osoby juz raczej nie da sie wychować :( Trzymaj sie 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie :) Początkowo starałam się jakoś łagodzić te sytuacje, ale było jeszcze gorzej. W moim domu każdy mógł powiedzieć co myśli, nawet jeśli nie każdy się z tym zgodził, nikt nie rozpamiętuje tego. Tu jest zuuupełnie inaczej i już się przekonałam, że zachowanie dystansu i trzymanie się z dala od tej kobiety to najlepsze wyjście.

      Usuń
    2. Całe życie robiłam tak, żeby innym było dobrze i co? No i właśnie ci inni przyzwyczaili się do tego i dobrze sobie żyją.A ja się męczę. Dlatego w tym roku postanowiłam, że nie mam zamiaru się poświęcać i rezygnować z radości jakie niosą za sobą Święta z moim mężem i dziećmi i stanowczo powiedziałam, że teściów na Wigilii i 1 Dzień Świąt nie chcę widzieć. Zgodziłam się na drugi Dzień i wiesz co? Nie wiem, czy to też nie był ostatni raz, bo za każdym razem spędzając czas z tak toksycznymi ludźmi tracę część siebie... Czuję dokładnie to co Ty, a to, że dla męża, a to, że nie wypada, a to, że dziadkowie. Tylko ile oni się starają? Ile oni dają z siebie? Kochana, doskonale Cię rozumiem, bo to jest i frustrujące i smutne. Pomijam, że żenujące... Moje dziecko na 3 urodziny dostało zabawkę od 18miesięcy, wiesz, ja nie wymagam wiele, ale widać, że nawet się nie postarali, żeby to było coś fajnego. A teraz kolejny raz dali ciastka przez maszynkę, których dziewczyny mają dość, bo które dziecko lubi suche ciastka? Ja nie jestem za słodyczami, ale raz do roku niech sobie zjedzą lizaka, czy jajko niespodziankę. Jak ja bym chciała ich obsmarować to bym zresztą zdominowała bloga swojego :D:D

      Misscarp, mam koleżankę, która ma bardzo bogatego teścia. Ponownie się ożenił, w sumie nie wiem, czy 1 żona zmarła, czy się rozwiódł, ale fakt jest taki, że ma z tą drugą dziecko (takie już szkolne) Wnuka ma jednego, syna koleżanki i co mu przyniósł jak się mały urodził? Zabawkę za 3zł, którą kupił jadąc chyba po drodze do nich. I wiesz, to nie chodzi o koszt, ale podejście, czyli dokładnie to, o czym piszesz. Podejście, troskę, zaangażowanie i więź. Od tamtej pory ( a mały ma 2 lata) nie kupił mu już nic, jak przyjdzie raz na kiedy to ewentualnie jest w stanie zabrać go na spacer, najlepiej w wózku, żeby mu "nie przeszkadzał" Smutne to wiesz?
      Tego co mówi Twoja teściowa o Jagódce i jak ją traktuje to nie mieści mi się w głowie. Dwa razy bym może puściła mimo uszu, ale za trzecim by mi się ulało... I popatrz jak to jest. Tyle mówiłyśmy o więzach krwi i takie tam. Ma swoją kochaną wnuczkę i takie rzeczy mówi? Kiedy syn? Sama mam po tym ochotę jej nagadać, mam nadzieję, że jej się odbija teraz czkawką. Kompletnie nie potrafi docenić...

      Usuń
    3. Na te piękne życzenia odpowiedziałam, ze dziękuję bardzo, ale mamy wspaniałą córkę, z której jesteśmy dumni i na niej skonczyliśmy rozmnażanie, więc jej zyczenie się nie spełni. Haha byś widziała jej minę. Najpierw ją zatkało, później powiedziala, że mamy tego JEJ nie robić, a na koniec tłumaczyła się, że ona nic do Jagódki nie ma. A ja miałam satysfakcję, bo jej się zrobiło głupio, zwłaszcza przy moich rodzicach.

      Usuń
  3. Przepraszam za wulgaryzm, ale jedyne co mi się nasuwa, to "kur** mać" nie wierzę!!
    Mnie się wydawało, że moja mama bywa dziwna, często z wielu rzeczy nie zadowolona i że narzuca swoje zdanie, ale przy Twojej teściowej to Anioł. Zabić to mało i naprawdę podziwiam Twoją cierpliwość!! Ta kobieta jest jakimś potworem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z szacunku do męża nie odpowiem ;)
      No dziwny egzemplarz mi się trafił. Taka teściowa z dowcipów.

      Teściowa zjawia się na wizytę.
      Teściowa: "Kochani, Zostanę tak długo, jak długo będziecie mnie potrzebować."
      Zięć: "To mamusia nawet kawy nie wypije?"

      I mój ulubiony :

      Synowa dzwoni do teściowej:
      - Mamusiu, jak się dziecko zesra, to przebiera matka czy ojciec?
      Teściowa odpowiada - Oczywiście, że matka!
      - No to mamusia się zbiera i przyjeżdża, bo synuś tak się napi**dolił, że do kibla nie trafił. :)

      :) :) :)

      Usuń
  4. Szczerze? to niech spier... ucieka na drzewo głupia baba!
    Znam dużo ludzi którzy są idiotyczni. Powinnaś się odciąć na stałe ale no właśnie ale. Jest twój mąż i córka. Brak złotego środka. Jest szansa, że kiedy Jagoda porośnie to sama zobacz co to za wredne babsko. A, że dzieci są szczere no to także ten... Pozdrawiam
    Ps. Mam również teściową ale moja tesciowa ma także córkę oprócz mojego męża więc to ja jestem zolza a córeczka cud miód.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Będzie mi miło, gdy zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.