Wyprawka na winie i zdjęcie w 33 tc

Och, jak majówka i piękna pogoda mnie ostatnio rozleniwiła.. Ale przywołuję się do porządku :) Obiecałam Wam wpis o wyprawce i taki własnie teraz poczynię, będzie to dla mnie trochę mobilizacja, by uzupełnić to, czego nam jeszcze brakuje. A brakuje nam chyba jeszcze trochę..

Przyznam, że tak, jak początkowe tygodnie mi się dłużyły, tak ostatnio czas przyspieszył niemożebnie i w zasadzie nie wiem, kiedy licznik przekręcił się na 33 tydzień, który właśnie zaczęłam.

Ale nie o samej ciąży miało być, a o wyprawce.

Kiedy dowiedzieliśmy się, że jestem w ciąży byliśmy w niezłym szoku. To dość dziwnie brzmi, w końcu staraliśmy się tyle czasu i liczyliśmy, że w końcu się uda. Niemniej jednak byliśmy kompletnie zaskoczeni. To zaskoczenie mieszało się z ekscytacją, choć bardzo, ale to bardzo stonowaną. Nie wiedzieliśmy czego się spodziewać, tyle niewiadomych.. Przede wszystkim najważniejsze- czy to nie sen, z którego zaraz się obudzimy i znajdziemy się znowu w szarej rzeczywistości tylko we dwoje.
Do 5 miesiąca nie kupiłam dla dziecka nic. Kompletnie NIC. Nie z powodu jakichś zabobonów, żeby nie zapeszyć, bo ja z tych co w żadne zabobony nie wierzą. W swoim życiu stłukłam milion lusterek, koty przechodzą mi drogę i wszystko mi jedno czy czarny czy zielony, mąż przed ślubem mnie widział itp, itd. Nie kupowałam, bo nie mogłam uwierzyć w nasze szczęście. Nie kupowałam, bo nie do końca umiałam odnaleźć się w roli tej kupującej.. Przecież zawsze tylko oglądałam, marząc by było mi dane kiedyś kupić te piękne malusie ubranka.

Z mężem śmiejemy się, że dużą część wyprawki mamy za wino :) Mamy to szczęście, że otaczają nas kochani ludzie i to nie tylko przyjaciele, ale tez po prostu znajomi i życzliwe osoby z rodziny. W zasadzie to jestem mocno podbudowana i moja wiara w ludzi naprawdę jest teraz bardzo silna. My w zasadzie nikomu nie wspominaliśmy, że kompletujemy wyprawkę, ale los tak się układał, że naprawdę te rzeczy same nas odnajdowały. Przykład z łóżeczkiem. Rozmawialiśmy z mężem w zaciszu domowym o łóżeczku.

Hm.. Tu może tak na boku pokrótce Wam wyjaśnię jakie jest moje podejście do tematu wyprawki, mebli itp. Nie nazwałabym się zwolenniczką metody Montessori, jednak wiele z jej elementów bardzo mi się podoba i uważam za stosowne. Moje podejście jest takie, że takiemu małemu dziecku naprawdę nie są potrzebne te wszystkie gadżety, którymi atakują nas portale dla rodziców, sklepy z akcesoriami itp. Jestem za tym, żeby otoczenie dziecka było estetyczne (ale nie wystylizowane jak na Instagramowych profilach gwiazd), w jasnych, nie pstrokatych barwach, meble proste,najprostsze z możliwych.

Wracam do łóżeczka. Rozmawialiśmy o łóżeczku i o tym, że podoba nam się proste białe z Ikei. Nie minęły 3 dni i dzwoni do mnie znajoma. "Hej, słuchaj! Remontujemy naszym młodym pokój i wiemy, że będziecie mieli dzidziusia, nie potrzebujecie może łóżeczka. Nie jest ono jakieś wymyślne, białe z Ikei. Chcielibyśmy się go pozbyć, stan idealny." Naprawdę nie mogłam uwierzyć w zbieg okoliczności. To było dokładnie to łóżeczko, o którym mówiliśmy. Oczywiście nie chcieli żadnych pieniędzy, więc kupiliśmy dobre wino i czekoladki i odebraliśmy łóżeczko. Dokupiliśmy materac i tym sposobem Jagódka ma piękne białe łóżeczko.  Gąsienica gratis :)



Nie zamierzam kupować ochraniaczy na szczebelki. Mogą zrobić więcej szkody niż korzyści. Tyle jest sytuacji śmierci łóżeczkowej, gdzie dziecko nakryje się kołderką (której na pewno też nie będę wkładać do łóżeczka), lub właśnie przemieści się i głową ląduje w owych ochraniaczach i nie umie się odwrócić. Ale to akurat moje podejście, rozumiem, że można mieć inne. Ochraniacze są piękne i możliwe, że faktycznie chronią przed uderzeniem. Ja wolę jednak mieć dziecko z siniakiem, aniżeli martwe (dobra, wiem- zabrzmiało to dramatycznie).

Podobna sytuacja była z przewijakiem, który dostaliśmy od kolejnych znajomych, mniej więcej w ten sam sposób co łóżeczko no i z ubraniami. Wiele ubranek kupiłam, ale dużo dostałam. I to pięknych z H&M, Mayorala, Reserver czy z Kappahla. Są to ubranka z pewnego źródła- od rodziny i znajomych żyjących na normalnej stopie życia, a dzieci miały te ubranka czasami raz na sobie. Naprawdę nie mam problemu z tym, że są używane. Wiem, że niektórzy mają.

Wózek kupiliśmy jako pierwszy w zasadzie. Z racji tego, że jesteśmy wysokimi osobami, a mój mąż już w ogóle- 204 cm wzrostu- musieliśmy (chcieliśmy) wózek, który ma wysoką ramę. W gruncie rzeczy nie zdawałam sobie sprawy, że nie jest ich wcale wiele na rynku. Dodatkowo moja mama (za co jej bardzo ziękuję, bo jej słowa pewnie okażą się prorocze) uprzedziła, że lepiej jak poszukamy wózka z dużą gondolą, bo Jagoda do malutkich należeć na pewno nie będzie. No i tym sposobem pole naszego wyboru mocno zostałe zawężone i ostatecznie stanęło na wózku Roan Bass Soft. Nie wyróżnia się niczym szczególnym, teraz jak go mamy widzę, że bardzo dużo ich jeździ, ale to mi akurat również zupełnie nie przeszkadza.


Kupiliśmy wersję 3 w 1, ale tylko i wyłącznie dlatego, że trafiliśmy dobrą cenę. Zamierzam dokupić porządny fotelik samochodowy, bo bezpieczeństwo małej jest najważniejsze (foteliki dołączone do wózków typu 3w1 nie przechodzą testów ADAC itp, Mają jedynie certyfikat europejski, który nie gwarantuje bezpieczeństwa podczas wypadku). I tu kolejny zbieg okoliczności. Oglądaliśmy foteliki z bazą Isofix. Ceny z bazą są powiedzmy solidne. A ostatnio odwiedzili nas znajomi i rozmawialiśmy, że zastanawiamy się nad wyborem, a oni na to, że oni chętnie oddzadzą nam swoją bazę do fotelika Maxi Cosi, bo mają i im zawadza :) Samego fotelika nie mają, bo dali komuś z rodziny, ale i tak wolałam kupić nowy. I tym sposobem znowu udało nam się zaoszczędzić kolejne kilkaset złotych. 

Ok. Czyli łóżeczko, wózek, przewijak i odzież mamy omówione. Co jeszcze mam?

Jeśli chodzi o ubrania to już teraz wiem, że mam ich sporo za dużo, ale tak jak wspomniałam- wiele rzeczy dostaliśmy. Mam po kilkanaście par bodziaków, pajacyków, rampersów, spodenek, geterków w rozmiarach 50-68 (więc na najbliższe pól roku garderoba jest kompletna). Mam również dwie cieplejsze bluzy, choć sądzę, że muszę jeszcze dokupić jakiś rozpinany sweterek lub bluzę, bo pogoda latem bywa kapryśna. Cienkie małe czapeczki na pierwszy miesiąc, skarpetki, piękne opaski.. naprawdę ciężko się oprzeć tym malutkim cudom :) Mam również dwie pary rękawiczek niedrapek, bo wiem, że w szpitalu nie wolno dzieciom obcinać paznokci, a kto wie z jakimi pazurkami urodzi się dziecko. 

Jedna z niewielu rzeczy jaką włożę dziecku do łóżeczka jest Angel Care- monitor oddechu. To jest rzecz, którą wiedziałam, że chcę mieć, ale również polecało mi ją wiele osób. Jest to urządzenie, które monitoruje oddech dziecka, w przypadku bezdechu od razu alarmuje rodziców głośnym dźwiękiem. Do łóżeczka zamontujemy karuzelkę- zależało mi na tym, żeby nie była pstrokata i żeby miała łagodną melodię. Karuzelę mamy marki Fisher Price odziedziczoną po mojej siostrzenicy :)
Nieopodal łóżeczka zawiśnie również lampka- chmurka z ikei.

Zdjęcie jak to wszystko wygląda w naszej sypialni wrzucę pewnie w czerwcu, jak już wszystko będzie zamontowane i będzie czekało na Jagódkę :)

Tak jak wspominałam- kołderki na razie nie przewiduję, więc do łóżeczka zakupiłam jedynie bawełniane prześcieradła. Odpuściłam rożek- początkowo chciałam kupić, jednak doświadczone koleżanki mi odradziły i w sumie po przemyśleniu ich argumentów odpuściłam. Druga sprawa- Jagoda urodzi się latem, a ja nie chcę przegrzewać dziecka, a zapakowanie w taki rożek przy załóżmy 25 stopniach to nie będzie dobry pomysł. Mam jeden grubszy kocyk minky z motylkiem antywstrząsowym, jeden kocyk wełniany i jeden lekki kocyk, szczerze mówiąc nie wiem z czego :) Moim zdaniem to wystarczy na początek, a z biegiem czasu uzupełnię to czego będzie brakować. Dodatkowo oczywiście zestaw pieluszek tetrowych, bawełnianych oraz flanelowych.

Wanienkę mamy również ikeowską, ale planuję jeszcze kupić wiadro, lub wanienkę Shnuggle.

Nasze mieszkanie jest dość duże, przestrzenne więc chciałam kupić jeszcze kosz na kółkach, ale tutaj kolejny raz z pomocą przyszli przyjaciele, którzy nam ofiarowali kosz po swoim brzdącu.


Zakupiliśmy niedawno komodę i Łukasz- mój mąż ją poskręcał i wreszcie mogłam poukładać i posegregować ubrania, które już mam dla małej. Przeraziłam się, bo kupiliśmy dużą, 10 szufladową komodę, a zmieściły mi się do niej jedynie ubrania w tym najmniejszym rozmiarze- 50-56. Resztę ubrań schowałam w ozdobne kartony.  I tak czeka mnie niedługo wyciąganie tego wszystkiego i pranie po kolei ubrań.. Najbardziej przerażają mnie te małe skarpetunie.. Nasza pralka (i szafa) ma to do siebie, że wpieprza nasze skarpetki i ubrania i dopiero po pół roku się odnajdują, a co dopiero te liliputkowe malutkie skapetusie..? Kupiłam sobie taki worek do prania bielizny, mam nadzieję, że przyjdzie mi z odsieczą ;)

Od położnej i na szkole rodzenia dostałam dwie małe butelki oraz jeden smoczek. Myślę, że na razie mi to wystarczy, bo nie wiem jak sytuacja z karmieniem się rozwinie, a to akurat są produkty, które w każdej chwili można dokupić.

Ok. To są rzeczy które mamy. Czego w takim razie nam brakuje? W planach mam zakup:

- laktator elektryczny- nie mam jeszcze wybranego, rozważam laktator marki Medela lub Avent. 
- bujaczek hybrydowy 
- podgrzewacz do butelek (choć chyba wstrzymam się z tym, zobaczę jak pójdzie z karmieniem)
- akcesoria do pielęgnacji- szczotka z włosia, nożyczki do paznokci,
- "katarek"- aspirator do nosa,
- kosmetyki do pielęgnacji- Bephanten, płyn do mycia, kremy, krem z filtrem
- pieluszki jednorazowe w rozmiarze 1 oraz chusteczki nawilżone (choć w domu planuję używać letniej wody i wacikami przecierać pupę małej)
- płyn Lovela do prania ubrań dziecięcych (przynajmniej na początek)
- termometr elektroniczny,
- Wyprawka szpitalna- o tym napiszę kolejny post.

Ale długi post mi wyszedł. Zabierałam się do jego napisania jak pies do jeża, pisałam go na 3 tury i wiem, że nie wszystkich zainteresuje. Tym co dobrnęli do końca serdecznie dziękuję :) Kilka wpisów temu obiecałam zdjęcia, ale postanowiłam że zamieszczę zdjęcie ostatecznie koło czerwca, jak już wszystko będzie ogarnięte i będzie oczekiwało na pojawienie się Jagódki :)

Update: brzusio już jest solidnych rozmiarów, 33 tydzień w toku :)



Komentarze

  1. Z laktatorem bym się wstrzymała do porodu i do tego jak rozwinie się laktatacja, no chyba, że zamierzasz ściągać pokarm i karmić butelką. Jak dla mnie nie jest to niezbędny punkt wyprawki ale jak kto woli :-)
    Bujaczek najlepszy dla kręgosłupa dziecka nie jest. Sama się zastanawiałam nad zakupem jednak po przeczytaniu artykułu fizjoterapeuty zrezygnowałam. Jak znajdę to umieszczę link. Pozdrawiam i szczęśliwego rozwiązania.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, właśnie z laktatorem mam pewną watpliwość- kilka znajomych mi poradzilo jak Ty by się wstrzymać i poczekać jak laktacja przebiegnie. Ale ja chyba jednak go kupię, najwyzej sprzedam i trochę stracę, ale należę do osób, które lubią mieć takie rzeczy ogarnięte, niż się poźniej w szpitalu, przy nawale denerwować, że mąż będzie mi musiał tę sprawę ogarnąć na szybko. Inna sprawa- owszem- chcę rownież karmić butelką- chciałabym w miarę możliwości mrozić pokarm i wykorzystywać go np kiedy wyskoczy mi nieoczekiwane wyjście, lub randka z mężem, a mloda zostanie z babcią (tak, jestem z tych, którym się wydaje, że życie po dziecku również istnieje, moze nie w pierwszych miesiącach, ale istnieje ;) ) i wówczas wykorzystam laktator. A jesli chodzi o bujaczek- słyszałam tę teorię, ale w planach mam wybór bujaczka, który ma pozycję w pełni leżącą, poza tym umówmy się- przecież dziecko nie będzie tam przebywać całymi dniami, a wiem, że są momenty gdy daje mamom wytchnienie lub po prostu umozliwia ugotowanie obiadu czy zwykłe załatwienie się. Także bujaczek to raczej sprawa przesądzona. Dzięki za życzenia, już bliżej niż dalej, więc każde kciuki się przydadzą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i jeszcze co do bujaczka- wiem, że wypowiadał się na ten temat P. Zawitkowski, główny ekspert telewizji śniadaniowych, którego notabene warto posłuchać. Jednak ja z psychologicznego punktu widzenia wiem, że bujanie i wszelkie czynności naprzemiennie (począwszy od bujania w brzuchu matki, poprzez bujaczki, raczkowanie, huśtanie się na huśtawce) tworzą nowe połączenia neuronowe w mózgu dziecka. Można o tym przeczytać np tu: https://dziecisawazne.pl/hustanie-bujanie-kolysanie-10-argumentow-by-robic-to-jak-najczesciej/ bo nie chce mi się teraz szukać literatury.
      I ja naprawdę uważam, że najzdrowszy jest zdrowy umiar i rozsądek. Jeśli dziecko przebywa w bujaczku kilka godzin i to jeszcze na najwyższych obrotach bujania to wiadomo, że nic dobrego to nie przyniesie. Proszę, nie podejrzewajcie mnie o takie podejście :)

      Usuń
  3. Bardzo fajny pomysł na wyprawkę! Nasze listy chyba w większości pokrywają sie, jedynie nie przewiduje monitora oddechu, łóżeczka (kosz Mojżesza zamiast), karuzeli (bardzo mi sie podobają ale nie mam pomysłu gdzie bym mogła zamontować) oraz laktatora (zanim nie zajdzie potrzeba). Moja torba do szpitala dalej nie spakowana 😱🙈

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Someday Mummy- to nieźle :) Ja torbę mam w planach spakować w okolicach przyszłego tygodnia, do tego czasu mam mnie odwiedzić położna i chcę z nią porozmawiać co konkretnie mam mieć. Ale Ty przecież już na ostatniej prostej już jesteś :) Haha, ryzykantka :) Ja to zrobię chyba tylko dlatego, że jakby nas sytuacja miała zaskoczyć i mój mąż miałby mi spakować torbę, to znając jego spakowałby mnie w największą walizkę jaką mamy w domu.. Mówię Wam- jak jedziemy na wakacje, to on ma problem zmieścić się w 20 kg :)

      Usuń
    2. Ale piękne zdjęcie z brzuszkiem ❤️ Uroczo wyglądasz! Co do mojej torby to nadal jestem do tylu przez pranie rzeczy - miałam zrobić kilka pran (wedlug kolorów - białe, ciemne, kolorowe + różne tryby prania w zależności od materialow wiec trochę tego było) i dzisiaj muszę z tym skończyć i brać sie za prasowanie w końcu. I tez chyba mam ten sam dylemat co do laktatora... Cały czas myśle czy juz go lepiej nie zakupić żeby mieć pod ręka nawet w celu stymulacji laktacji gdyby zaszła potrzeba i byłby jakiś problem...

      Usuń
    3. Dziękuję Ci bardzo, za tak miłe słowa :) Pranie i prasowanie... ta góra dopiero przede mną.. Ale pogoda piękna, więc będzie ładnie schło, a prasowanie zwykle ogarniam wieczorem przy serialu. Ale takich malutkich to jeszcze nie prasowałam :)
      Jeśli chodzi o laktator, to to o czym wspomniałaś to również jeden z moich argumentów za tym, żeby go jednak mieć pod ręką.. A Ty podjęłaś już decyzję co do miejsca porodu?

      Usuń
    4. No właśnie brak spakowane torby to jest pikus w porównaniu do tego ze nie wiem do którego szpitala mam jechać ;) Dopiero w tym tyg będę na dniach otwartych w 2 szpitalach. I pasuje jeszcze trzeci z mojej listy odwiedzić jak najszybciej żeby cos mi sie przejaśniło... Jutro biorę sie za napisanie nowego postu żeby cos więcej opowiedzieć co u nas )))

      Usuń
  4. Dla mnie numerem 1 była podkładka do przewijania na przewijak. Najpierw kupowałam takie ceratki, które darły się szybciej niż je założyłam. Po kilku miesiącach wpadłam na podkładkę na przewijak z materiału, ale taką, która nie przecieka. Nawet jak dziecko zrobi siusiu to mocz zostaje na wierzchu i nie wsiąka. Ona jest genialna. Wystarczy wrzucić do miski, przepłukac, wysuszyć i jest jak nowa!!! Polecam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, widziałam to ostatnio u znajomej, faktycznie super sprawa!

      Usuń
  5. Ślicznie Ci z tym brzusiem ❤❤❤ to moja wyprawka podobnie będzie wyglądać ;) ciuszki dostanę od siostry i od mojej przyjaciółki. W tym miesiącu muszę to wszystko pozbierać i zorientować się, co mam i zrobić zakupy. Łóżeczko musimy kupić jedynie, bo wózek babcia kupuje :) zaszalała. No a kosmetyki, butelki, smoczki, pampersy i inne art higieniczne zamówię na gemini, bo tam jest najtaniej. Ja chcę również kupić laktator elektryczny. Jak się nie przyda, to najwyżej sprzedam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Brzusio faktycznie już spory, ale za to jaki uroczy 😍 Ślicznie wyglądasz kochana 😙 Jejku Wy już szykujecie wyprawki, a ja jeszcze o tym nawet nie myślę 😉 Nie kupiłam jeszcze dosłownie niczego dla dzidzi, i chcę z tym poczekać do 6 miesiąca, wtedy zacznę coś kombinować 🙂 Chociaż nie powiem, może nie jest to związane z dzidzią bezpośrednio, ale pośrednio już tak, bo dziś kupiłam sobie nowy letni szlafrok "na w razie czego", gdyby wyskoczył nam niespodziewanie jakiś szpital 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też miałam z tyłu głowy, żeby mieć jakąś "wyjściową" piżamę i szlafrok w razie "w" :) Na szczęście w ogóle nie były mi potrzebne.
      Dziękuję za miłe słowa :)
      Co do do wyprawki- u mnie się zaczęło właśnie od dostania przewijaka i kilku rzeczy mniej więcej koło lutego, więc wyprawka nam zaczęła kompletować się sama :)

      Usuń
    2. No i fajnie, że piżamka się nie przydała, ja też mam nadzieję, że mi się nie przyda, ale wiadomo że wolałabym mieć mimo wszystko coś na wszelki wypadek w domu, gdyby faktycznie zaszła nagła potrzeba. No to tak naprawdę został Wam teraz już jakiś miesiąc, ale to zleciało 😉 ❤

      Usuń

Prześlij komentarz

Będzie mi miło, gdy zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.