Laryngolog

Dziś mieliśmy umówioną wizytę u laryngologa na NFZ. Byłam mocno zaskoczona, gdyż czekaliśmy na nią tylko tydzień. Sama nie wiem, jak nam się dziś udało wyrobić. Wizytę umówiliśmy na 7.45, żeby mąż nie musiał brać wolnego dnia w pracy. Dodam, że w sumie nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że wizyta miała miejsce w miejscowości oddalonej o 30 km od naszego miejsca zamieszkania. Do lekarza dojechaliśmy z poślizgiem czasowym, ale niewielkim- ot, studencki kwadrans. Jagoda, jak to w takich przypadkach bywa- na przekór nie miała ochoty wstać dziś wcześnie. Zwykle budzi się gdy mąż wstaje, około 7, dziś wstaliśmy oboje dużo przed siódmą, zapaliliśmy światło, a Jaga w najlepsze sobie spała i nie wyglądała, jakby miała się obudzić. Taka przewrotność losu :)

W każdym razie wizyta mnie trochę uspokoiła. Jagoda podczas badania była kochana, nawet się nie skrzywiła, tylko z ciekawością wpatrywała się w lampkę, którą doktor założył na czoło. Doktor zdziwił się trochę, gdyż zwykle pacjenci przychodzą z wędzidełkiem podjęzykowym. Ocenił, że wędzidełko nie odbiega szczególnie od normy, że można by je podciąć i jeśli będziemy jako rodzice się upierać to on mi da skierowanie do szpitala i to zrobimy, jednak on, zarówno jako lekarz, jak i rodzic, odradzałby takie działanie. Decyzja należy do nas. Karmić piersią Jagody już i tak nie będę, w jedzeniu jej to nie przeszkadza, bo przybiera ładnie, a w mowie to wędzidełko nie powoduje występowania wad. Może się w przyszłości okazać, że zajdzie taka potrzeba, gdyby Jagoda miała wadę i konieczny byłby aparat ortodontyczny i byłby kłopot z założeniem. Może, ale nie musi. Podjęliśmy z mężem wspólnie decyzję, że zostawiamy ten temat. Dodatkowo podcinanie wiązałoby się z pobytem w szpitalu, bo najpierw trzeba znieczulić, a później tamować krwawienie, bo warga górna jest mocno ukrwiona i krew niemal tryska (tak mówił doktor).

Po rozmowie z koleżanką- logopedą postanowiłam skonsultować temat jeszcze ze znajomą ortodontką, jednak ona też raczej odradzała, bo mówiła, że takim maluchom się tego raczej nie robi, dopiero gdy wyrosną zęby i pojawi się problem z diastemą, lub właśnie z założeniem aparatu to wysyłają na korekcję wędzidełka.

Tak więc jestem o ten temat spokojniejsza, bo wiem, że nie zaniedbałam tego i drążyłam, dopóki nie skonsultowałam ze specjalistami. A przy okazji wizyty laryngolog zajrzał młodej w każdy otwór w głowie, dzięki czemu wiemy, że ze strony laryngologicznej wszystko jest w porządku :)

Komentarze

  1. Pozytywne wiadomości! Super 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem spokojniejsza, bo pewnie nie dawałoby mi to spokoju.

      Usuń
  2. Fajnie, że macie wszystko sprawdzone i skonsultowane, przynajmniej wiesz, że jest wszystko ok i możecie być spokojni 😊 Z tym zachowaniem na przekór to dzieci chyba mają jakiś chromosom odpowiedzialny za przekorność, moja Zosia zawsze włącza syrenę jak ją rozbieram do kąpania, a jak rozbierałam ją u pediatry i ten ją przewracał z boku na bok i dotykał z każdej strony to nawet nie jęknęła, aż lekarz stwierdził że mamy bardzo spokojne dziecko 🙂 Albo zawsze śpi głębokim snem jak mamy gości, a jak tylko zostajemy sami to automatycznie ma oczy jak 5zł 😀 Widocznie takq dziecięca natura 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha tak to właśnie jest :) To Zosia też niezła aparatka :)

      Usuń
    2. No jest niesamowita, taka mała a taki cwaniaczek 😀

      Usuń
    3. Wiecie co, dzieci chyba mają jakiś taki czujnik 😉 nasza jest spokojna ogólnie, ale nam potrafi marudzić, a jak tylko są znajomi, to potulna i grzeczna, bawi się i nie potrzebuje nas angażować 😉

      Usuń
    4. No i mamy kolejny dowód na to, że dzieci mają specjalny chromosom odpowiedzialny za przekorność 😊

      Usuń

Prześlij komentarz

Będzie mi miło, gdy zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.