Coraz lepiej

Minął miesiąc odkąd Jagódka jest z nami, a mam wrażenia, ze to lata świetlne :) To był bardzo zwariowany miesiąc. Poród, to co się działo ze mną po porodzie, nauka nowych obowiązków, poznawanie potrzeb małego człowieczka i wyzbycie się egoistycznego myślenia tylko o sobie... To dużo. Dużo jak na miesiąc.

Ale z drugiej strony nam wystarczyło, żeby poznać nasza córkę na tyle, że jesteśmy w stanie rozszyfrować o co chodzi. Wiadomo że to jest malutkie dziecko i zmiany czasem zachodzą w tempie błyskawicznym. Jednak na spokojnie, bez paniki można drogą eliminacji wywnioskować, skąd pochodzi płacz.

Niestety wiemy, że płacz, w zasadzie punktualnie o 19, oznacza, że przyszła kolka. Nie uchroniliśmy się od niej. Ale z drugiej strony jeśli podejdzie się do tego na chłodno, to jest to do przeżycia. Oczywiście nie jest łatwo oglądać swoje dziecko wijące się z bólu, wrzeszczące wniebogłosy.. Ale to po prostu trzeba przeżyć. Choć sięgamy wszystkich sposobów, żeby spróbować chociaż trochę jej ulżyć. Mamy butelkę antykolkową Dr. Brown'sa, mamy niemieckie i polskie kropelki, mamy Debridat, mamy czopki, mamy termofor i mamy ręce do masażu. Kolka raz jest, a raz jej nie ma i nie mam pojęcia od czego to zależy.

Malutka jest kochana. Grzeczna i pogodna. Niestety również nieodkładalna :) Chociaż nie mogę grzeszyć, bo teraz coraz więcej czas spędza leżąc sobie sama, lub gdy do niej mówimy. Bardzo lubi leżeć na przewijaku, powiesiłam jej kontrastowe karty obok i widzę, że potrafi już się na nie zapatrzeć. Bystrzacha z niej jak nie wiem. Silna jest, głowę podnosi już leżąc na brzuchu nawet na kilka, kilkanaście sekund. Zaczynają ją interesować grzechotki i wydłuża jej się również okres aktywności pomiędzy dziennymi drzemkami. Ale zasypia jej się najlepiej na rękach. Gdy już zaśnie odkładam ją do łóżeczka, w którym zwykle śpi. W nocy również śpi w łóżeczku i nie ma z tym najmniejszego problemu. Dopiero nad ranem, na ostatnie karmienie biorę ją do nas do łóżka, bo przy nas śpi nad ranem spokojniej.

Musze Was przestrzec- choć pewnie część z Was zna już tego świętego Graala. Jeśli przyjdzie Wam do głowy pochwalić się komuś, jak to Wasze dziecko pięknie śpi- ugryźcie się w język i zachowajcie to dla siebie. Nie dalej jak wczoraj rozmawiałam z koleżanką i zapytana o sen małej wychwalałam jak to ślicznie śpi i budzi się tylko na mleczko maks 3 razy.  Tiaaaa.. Dziś o piątej nad ranem mała postanowiła, że trzeba rozpocząć dzień. Zdołałam ją do 6 jakoś przetrzymać w mini drzemkach, ale tak jak zwykle udawało nam się wstawać bliżej 8.00 tak dziś od 6 jesteśmy na nogach ;)

Jeśli chodzi o pobudki w nocy to jak na razie ma trzy- koło 2, koło 4-5 i koło 7. Kąpiemy ją w okolicach 21 (jesienią i zimą przesuniemy to pewnie na okolice 20.00) i po masażyku, który robi tata Jagódka dostaje mleko i idzie spać.

POgoda ostatnio daje nam popalić. Temperatury utrzymujące się na poziomie 30-35 stopni nie służą dorosłym, a co dopiero dzieciom. Spacerujemy rano po ogrodzie, a po południu wyjeżdżamy wózkiem. Choć ten tydzień jest nieco łaskawszy. Jagódka pięknie śpi na spacerach, problem pojawia się, gdy się budzi. Niezbyt chce leżeć wówczas w wózku i często wracamy do domu na rękach. Choć jak zaśnie wybujana to odkładam i możemy dalej spacerować.

W najbliższym czasie dostanę od koleżanki chustę, więc będziemy się chustować.

W ostatnią niedzielę wybraliśmy się na pierwszą wycieczkę do oddalonej o 30 km restauracji położonej nad stawami by zobaczyć, jak mała reaguje na podróże. Na szczęście całą drogę przespała, fotelik samochodowy działa na nią wyciszająco i usypiająco.

W poprzedni piątek skorzystaliśmy z ostatniego dnia urlopu męża i pojechaliśmy do szpitalnego laboratorium pobrać Jagodzie krew. Jako, że w ciąży leczyłam niedoczynność tarczycy, mała jest obciążona i musiała mieć zrobione TSH i T4. Krew panie musiały pobrać z żyły i już sobie wyobrażałam ten płacz, a tu pełne zaskoczenie. Nasza córka spała gdy wyciągałam ją z fotelika i leżąc na kozetce kontynuowała tę czynność, a gdy panie się wkłuwały igłą- ani nie drgnęła. Przyznam szczerze, ze to mnie zrobiło się słabo :)

Tak więc nasza obecna rzeczywistość wieje optymizmem i wierzę, że teraz już będzie coraz lepiej :)

Drogie ciężarne, przygotujcie się jednak na spore wyzwanie po porodzie oraz na to, że naprawdę szargać mogą wami skrajne emocje, zgoła inne od wyobrażeń sprzed ciąży.


Komentarze

  1. Wspaniały wpis :) I dobra przestroga na koniec, niestety trzeba być świadomym tej huśtawki emocjonalnej (ja jestem na razie świadoma tylko w teorii ;) ale wiem co może mnie czekać, mam nadzieję, że dotknie mnie to w jak najmniejszym stopniu).
    Bardzo się cieszę, że wszystko Wam się "prostuje", z tego co widzę to Jagódka jest wspaniałym i niesamowicie grzecznym dzieciaczkiem <3 :) Jeśli chodzi o chustowanie to ja też jestem jak najbardziej ZAAAAA! Szkoliłaś się u kogoś z chustonoszenia czy ogarniasz to we własnym zakresie? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno lepsze niż chusty są ergonomiczne nosidla, bo lepiej wpływają na rozwój bioderek i kręgosłupa. 😊

      Usuń
    2. Tak, zamówiłam również nosidło w prezencie na chrzciny, jednak nosidła można zacząć używać, kiedy dziecko samodzielnie siedzi. No i trzeba zwrócić uwagę, żeby to było porządne nosidło, a nie wisiadło. Ale ten temat akurat mam dobrze zgłębiony i myślę że wybrałam dobrze.
      Jeśli chodzi o chustę- jest bezpieczna od pierwszych tygodni i jeśli dziecko jest dobrze zamotane nie wpływa to negatywnie na jego kręgosłup ani bioderka. Chustować nauczy mnie moja siostra, która swoją córkę nosiła w chuście, wspomożemy się również YT, bo niestety w mojej miejscowości nie ma szkoleń z tego zakresu :/

      Usuń
    3. No u mnie też chyba nie ma takich szkoleń, choć muszę zapytać jeszcze moją położną czy coś słyszała na ten temat. Ja bardzo bym chciała korzystać z chusty, ale mam w sobie takie obawy, że coś źle zawiążę i mała mi wypadnie, albo że będzie dla niej za ciasno i zrobię jej krzywdę... No nic, muszę zrobić większe rozeznanie 😉

      Usuń
    4. Są też nosidla od pierwszych dni życia. 😊 tylko właśnie musi być szerokie podparcie pod pupę, tak, żeby nóżki nie wisiały tylko były podparte aż do kolanek. No i żeby pasy nie były w połowie kręgosłupa dziecku, żeby nie wyginaly godziny, musi być zachowana litera "C". Też dość dobrze zgłębiłam ten temat i właśnie w nosidełko się zaopatrzyliśmy 😉

      Usuń
  2. Miło czytać Twój wpis. 😊 😘 cudownie, że coraz lepiej Wam się razem układa.
    Chwilami czuje, jakbym czytała o Wiktorii, też była nieodkładalna, tylko że Wiktoria była nieodkładalna nawet po zaśnięciu. Odłożyć można ją było wieczorem i tylko do naszego łóżka. Więc u Was super z tym łóżeczkiem. 😊
    U nas kolki zaczynały się o 15-tej i tak do 22 więc czasem było ciężko.
    Na spacerach jak spała było ok, ale tak to powrót w płaczu albo na rękach.
    Na szczęście wszystko się zmienia. Spacery z otwartą budką mogą być długie nawet jak Wiki nie śpi.
    Zasypia na rękach, ale można ją odłożyć. Co prawda nadal w nocy to nasze łóżko, ale teraz to już chyba chodzi o mnie nie o nią. 😉 nie potrafię nie spać z nią.
    A w ciągu dnia spędza czas leżąc lub "siedząc" w leżaczku i jest ok. Także wszystko przed Wami 😍
    A co do tej siły i unoszenia głowy, to kiedy Wiki się przeziębiła i odwiedziła nas mega fajna Pani doktor, bardzo kompetentna, to ona pierwsza zauważyła, że siła u tak małego dziecka wynika z lekko wzmożonego napięcia, a napięcie to może wynikać z kolek, więc warto poradzić się rehabilitanta i wdrożyć ćwiczenia. 😊
    Były banalne i robione zaraz po masażu na kolki i teraz jest ok, a siła pozostała. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za radę Sesi, mam już właśnie umówioną wizytę u rehbilitantki, bo uważam, że każde dziecko, które przyszło na świat przez CC powinno być objęte taką opieką.
      Od 15.00 do 22.00 kolki? O matko, dłuuugo strasznie. Pocieszyłąś mnie tymi spacerami, bo nie lubię siedzieć w domu a jak na razie ruszam się, kiedy ona zasypia. Ale kiedy się obudzi i ma otwartą budkę to jeszcze chwilę poleży, więc jest nadzieja, że będzie jak u Was :)
      Ja chciałam w sumie, żeby Jagódka spała z nami, ale kiedy dostała mleko i zaczęła ładnie przesypiać ciągiem po 2-3 h takim mocnym snem uznałam, że zdecydowanie lepiej będzie jej w swoim łóżeczku. I nie mamy z tym problemu, jedynie nad ranem biorę ją do naszego łóżka, kiedy zaczyna się kręcić, kupując sobie tym samym kilka, kilkanaście minut dodatkowego snu :) Łożeczko mam zaraz obok naszego łóżka więc w zasadzie cały czas mam ją na oku, a jak jest niespokojna to wystarczy, że chwycę ją za rączkę.
      Od Ciebie też już bije pewnego rodzaju spokój, a pamiętam Twoje pierwsze wpisy. Z biegiem chyba coraz lepiej idzie się zorganizować, no i dziecko jest bardziej "obliczalne", a jego obsługa mniej przerażająca :)

      Usuń
    2. Wiesz ja wolałabym żeby Wiktoria spała w łóżeczku, bo dla niej pewnie byłoby to lepsze. Łóżeczko mamy naprzeciw naszego, bo inaczej nie wcisne go do sypialni, więc miałabym ją na oku, no ale właśnie pogłaskać czy ręki włożyć nie mogę. Wiktoria przesypia już całe noce bez żadnej pobudzi, więc pewnie spała by w tym łóżeczku, ale ja lubię mieć ją koło siebie. Czasem jak się przebudzę to uwielbiam na nią patrzeć i głaskać. 😊
      Faktycznie mam w sobie już dużo więcej spokoju. Bo jest cudownie. Bo wszystko zmienia się pozytywnie.
      I Wam tego życzę jak najszybciej😘

      Usuń
  3. Jak dobrze, że "wróciłaś" na bloga, bo zastanawiałam się co u Was :) Pomimo tego, że moje maluszki oba były większe, bo miały kilka tygodni, to początki pamiętam jako Matrix w pełnej odsłonie :D Tym większy szacunek dla was mam, które macie takie maleńkie dzieci od pierwszego dnia pod swoją opieką.
    Co do odkładania dziecka, przypomniało mi się, co mówiła moja mama - że byłam właśnie nieodkładalna :D
    Moje obydwie spały w łóżeczku, Elsę trzeba było trzymać za rączkę (czekaj, nadal trzeba... tylko wtedy ślęczeliśmy przy niej póki nie zaśnie) a Misia usypiała sama od razu. Za to teraz: tup tup tup, idę spać z mężem, a budzę się przy dwóch dodatkowych duszyczkach :D
    Buziaki dla całej rodzinki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koleżanki mnie pocieszają, że ta nieodkładalność jest przejściowa :) Mała za chwilę kończy szósty tydzień i już widzę, że coraz lepiej radzimy sobie w tym temacie :)

      Usuń
    2. Boże jak szybko leci ten czas, 6 tydzień! To już mogę sobie wyobrazić, bo od tego wieku też miałam dziecko ;) Ja Ci powiem, że moja mama mówi, że oni popełnili ze mną straszny błąd, bo dali się zmanipulować, nie nauczyli mnie spać normalnie i ja ogólnie bezproblemowe dziecko dłuuugo nie dałam się odkładać. Moi wspaniali rodzice wozili mnie w wózku i jak chcieli odłożyć to się budziłam i to samo w kółko :D Ogólnie ja od zawsze byłam nocnym markiem i po prostu wolałam iść później spać, ale sami przyznają, że to był błąd. Fajnie, że już coraz lepiej u Was. Niesamowite jest to, że jak już coś ogarniesz, to dziecko wchodzi na kolejny poziom i musisz uczyć się od nowa. Niczym w jakiejś grze komputerowej :D

      Usuń

Prześlij komentarz

Będzie mi miło, gdy zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.