Małe wyjaśnienie


Prawie połowa ciąży już za mną, a ja za każdym razem kiedy mam tu coś napisać, czuję mały wyrzut sumienia. Zakładałam tego bloga jako niepłodna kobieta, opisując tutaj nasze zmagania z tą chorobą. Stworzyłam tutaj miejsce, w którym dość bezpiecznie czuły się osoby borykające się z tym samym problemem, bo nie było tu treści, które mogłyby uderzać w jakąś wrażliwszą strunę. Teraz kiedy jestem w ciąży, boję się, że mogę sprawić komuś przykrość naszym szczęściem, a bardzo bym tego nie chciała. Z drugiej strony jednak- w walce niepłodność vs. my, mimo, że długo przegrywaliśmy- udało nam się w końcu wyjść na prowadzenie. Jestem w upragnionej ciąży i to jest teraz dla mnie najważniejsze. Mam nadzieję, że moje ciążowe wpisy nie będą mocno Was kłuć w serduszko, a ja Wam obiecuję, że nigdy nie napiszę, że tylko kobieta, która urodziła dziecko zrozumie co to za miłość.
Za każdego z Was trzymam mocno kciuki!

Komentarze

  1. Nie myśl tak; takie wpisy " ciążowe" są potrzebne, one daja nam nadzieje, że warto walczyć do końca, bo wielu osobą, które starały się kilka a nawet kilkanaście lat się w końcu udało...trzymaj się dzielnie��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tę odpowiedź :* Taką właśnie mam też nadzieję, że jestem przykładem, że się udaje, że warto dążyć do celu.

      Usuń
  2. Kochana, absolutnie nie miej żadnych wyrzutów sumienia. Owszem jest to blog o niepłodności, ale przecież to pokazuje ludziom, że wszystko jest możliwe!

    Poza tym my - niepłodne, zupełnie inaczej postrzegamy ciążę jednej z nas (staraczek) niż jakiejkolwiek innej przypadkowej kobiety. To nie jest żal, zazdrość czy przykrość. Każda z nas chciałaby być na Twoim miejscu, ale bardzo cieszymy się Twoim cudem, a Ty masz o tym pisać ile się da :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dokładnie to samo myślę o sobie, bloga założyłam po drugim poronieniu, aby każdy w podobnej sytuacji znalazł bratnią duszę, a potem, gdy zaczęłam pisać o ciąży, czułam, że mogę kogoś ranić.
    A to przecież nie tak. Musimy myśleć, że to, że komuś się udaje wspiera innych w ich walce. Taką mam właśnie nadzieję, że nie ranię, tylko pokazuje drogę do szczęścia.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Będzie mi miło, gdy zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.